reklama  
 
  play  
Czwartek, 18 Kwietnia w Radio Derf
 Playlista   Pomoc   Parametry Play
Bluesdelta
Play
Jazz
Play
Blues Standards
Play
Soul
Play
Bluesrock
Play
Polski blues
-=-=-=-=-=-                    FROM MEMPHIS TO NORFOLK – ZBIÓR ARTYKUŁÓW PRZEDSTAWIAJĄCYCH SYLWETKI WCZESNYCH BLUESMANÓW Z DELTY MISSISIPI, ZAPRASZAMY DO LEKTURY !!!                    -=-=-=-=-=-                    
  
NOWOŚĆ : The Brothers - March 10, 2020 Madison Square Garden (Live) (2021) 4 CD



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie







Bluesdelta
  Aktualnie: "Jesse Fuller - San Francisco Bay Blues - Where Could I Go But To The Lord"
Jazz
  Aktualnie: "Scott Henderson Steve Smith Vi - Vital Tech Tones - Dr. Hee"
Blues Standards
  Aktualnie: "Albert Collins And The Icebreakers - The Iceman At Mount Fuji - Same Old Thing"
Soul
  Aktualnie: "James Brown - I Can`t Stand Myself When You Touch Me - There Was a Time"
Bluesrock
  Aktualnie: "John Mayer - Any Given Thursday - Disc 1 - No Such Thing"
Polski blues
  Aktualnie: "Kasa Chorych - Rythm&Puls - Sob bd"
 
  menu  
aktualności
artykuły
download
festiwale
forum
From Memphis to Norfolk
galeria
koncerty
kontakt
linki nadesłane
o Radio Derf
reklama w Radio Derf
reportaże i wywiady
transmisje live
 
  reklama  
 
  partnerzy  
 
  odwiedzający  
 Wizyty:
start: 2007-07-03
 [15045630]  Wizyt łącznie
 [70098]  Wizyt dzisiaj
 
  reklama  
 
  reklama  
 
  statystyki  
 [291]  Zarejestrowanych użytkowników
 [0]  Zalogowanych

 [650]  Aktualności

 [7]  Koncertów
 [0]  Nieopublikowanych
 [7]  Archiwalnych

 [93]  Galerii

 [18]  Linków

 [0]  Postów RD

 [55]  Reportaży/Relacji

 [3]  Forum

 [120]  Tematów forum

 [2449]  Postów forum
 
  artykuły  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1) >>
OSTATNIE JUKE JOINTY MISSISSIPPI  
Autor: administrator, 2009-09-15 23:08:47
OSTATNIE JUKE JOINTY MISSISSIPPI

by Bill Steber

“Kiedyś przychodziły tu tłumy. Zwłaszcza w piątkowe wieczory i w dni wypłaty – wspomina James Alford - właściciel Smitty’s Red Top Lounge w Clarksdale, Mississipp i – ale dziś te dobre czasy minęły odkąd pojawiły się tu kasyna”. Kasyna, a wraz z nimi hazard, zalegalizowano w Mississippi w 1994 roku. Mieszkańcom stanu oferują one nie tylko emocje gry, ale także darmową muzykę, drinki i poczęstunek. Dla juke-jointów toczących nierówną walkę o przetrwanie z bardziej nowoczesnymi formami rozrywki, ich pojawienie się było gwoździem do trumny. Perry Payton prowadzący sławny Flowing Fountain Lounge w Greenville opowiada: “Kiedy zapraszam zespół, muszę brać przynajmniej 15 dolarów za bilet. Tyron Davis grał w kasynie za darmo, darmowe było też wejście na Lynn White, a koncert Little Miltona kosztował może 5 dolarów”. Payton ocenia, że jego obroty spadły o 65 do 70 procent od czasu pojawienia się pływających po rzece kasyn. Nawet tradycyjny w juke-jointach hazard, jakiemu oddawano się dawniej po cichu w salkach na tyłach lokali, stał się teraz domeną wielkich korporacji. „Prawie nikt już tu nie gra – opowiada Chester Johnson z Dublina w Mississippi – nikt już nie przychodzi, żeby pograć w kości czy uciąć partyjkę pokera... Kto żyw chodzi teraz do kasyna. Tak... w kasynie jest wszystko, czego ludziom potrzeba. Granie, no i whisky, sami wiecie... rojno tam jak w ulu”.

Przez cały niemal XX wiek w Delcie było tyle samo country jukes i blues jointów, co kościołów. Casey George, dawniej zawodowy hazardzista z Dublina, pamięta jeszcze czasy, kiedy „w każdym niemal domu, jaki mijałeś, trwała zabawa”. Wiejskie juke-jointy prowadzili najczęściej miejscowi bootlegerzy – bimbrownicy, a jeśli właściciel sam nie pędził bimbru, z pewnością pokątnie nim handlował. Organizowali oni zabawy we własnych domach, lub opuszczonych zagrodach sharecropperów, sprzedając swoim gościom alkohol i przekąski. Juke-jointy były również ściśle związane z najważniejszym i najtrwalszym dobrem tej ziemi – bluesem. Jeśli Delta Mississippi stanowiła kulturowy tygiel, z którego narodził się blues, to juke-jointy były ogniskiem, w którym najjaśniej płonął bluesowy płomień. Dla czarnych dzierżawców z Delty, odizolowanych od świata z powodu niedostępności środków transportu, wizyty w juke-jointach były okazją do spotkania z sąsiadami i sposobem na odreagowanie nagromadzonego w ciągu tygodnia pracy stresu.

„Czasem wskakiwali tu prosto z siodełka traktora, jeden sus i już siedzieli przy piwie – opowiada Alford o bywalcach juke-jointu swojej matki w Charlestonie – przed wejściem stały stale traktory, muły i cała reszty. Kiedy pracowałeś na plantacji, mogłeś wymknąć się na traktorze, gdzie tylko miałeś ochotę”. Irene Williams, dla miejscowych “Mama ‘Rene”, prowadzi Do Drop Inn w Shelby: „Juke-jointy, jak dla mnie, pozwalały ludziom wytchnąć od codziennych trosk. Kiedy pracujesz tak ciężko, masz już czasem dość... nie masz na zapłacenie rachunków, na jedzenie, nie możesz robić wielu rzeczy, których byś pragnął. A u nas możesz odreagować stres, przyjąć nadchodzący tydzień z lżejszym sercem.” W dawnych, pełnych bezprawia czasach, takie odreagowywanie nieraz kończyło się przemocą. W 1964 roku słynny gitarzysta slide Robert Nighthawk śpiewał w “Going Down to Eli’s” o tych mrocznych stronach nocnego życia Delty– „Gdy wczoraj nad ranem wracałem do domu, mały juke-joint na uboczu trząsł się od tańca. Zajrzałem przez okno i zobaczyłem, jak moja mała zabawia się w najlepsze. Skręcę jej kark, jeśli nie przestanie łgać. Wolę już siedzieć za kratami, niż tak się zamartwiać”.

Chester Johnson wspomina: “Jeśli dotrwałeś do dziesiątej i nic się nie wydarzyło, wierz mi, lepiej od razu zabieraj się do domu, bo już o jedenastej mogą tu świszczeć kule. Ktoś może zacząć prać swoją kobietę za tańczenie z drugim”. Pomimo tych aktów przemocy i ustawy o prohibicji zakazującej handlu alkoholem w Mississippi, właściciele juke-jointów nie musieli obawiać się ludzi szeryfa. „Płaciło się im, żeby móc handlować whisky – tłumaczy Alford – nie mówiło się o tym, ale każdy jeden tak robił, jak Boga kocham. Płaciło się szeryfowi, albo szefowi policji, albo jeszcze komu innemu. A oni nie mieszali się w nasze sprawy”. Biali właściciele plantacji także zniechęcali policję do ingerowania w życie swoich pracowników. „Kiedy coś przeskrobałeś, nie wzywali policji, tylko cię przestrzegali – nie waż się tu więcej pokazywać, bo wezwiemy gliny.” By przetrwać juke-jointy zaczęły się zmieniać. Już dawniej właściciele z trudem wiązali koniec z końcem, odkąd pojawiły się kasyna, musieli zdwoić wysiłki, by zatrzymać klientów i przyciągnąć turystów.

W tłumie, jaki wypełnia wypełnia Smitty’s Red Top Lounge Alford w dniu koncertu bluesowego, niewiele jest czarnych twarzy „Mamy cały autokar turystów z Belgii i drugi pełen Skandynawów – pokazuje Alford – większość przyjechała z daleka, żeby posłuchać bluesa” Tyrone Jordan, właściciel Windy City Blues Club w Shelby, jest jednym z wielu, którzy wprowadzili do swych barów striptiz, choć tancerki nigdy nie obnażają się u niego zupełnie. „To działa, wierzcie mi – mówi zadowolony – jeszcze o drugiej w nocy zarabiamy na biletach, bierzemy osiem dolarów od osoby. Nigdy tak dobrze u nas nie było”. Odkąd na ostatniej zabawie trzeba było wzywać posiłki z Cleveland by zaprowadzić porządek, w Shelby nakazano zamykać bary o pierwszej w nocy. Było to bolesnym ciosem dla właścicieli juke-jointów. E.V. Wright właściciel Black Castle w Ruleville pod naciskiem władz zrezygnował ze striptizu w swoim barze. „Władzom się to nie podobało, choć ludzie przychodzili tłumnie. Machnąłem więc ręką i powiedziałem synowi, żeby załatwił nam koncerty rap. Striptiz to dobry pomysł na przyciągnięcie ludzi, ale rap jest jeszcze lepszy”.

Od 1994 roku aż do dziś Irene Williams niestrudzenie broniła swego juke-jointu w Shelby. Radiowe audycje live nadawane z Do Drop Inn w niedzielne wieczory przyciągają tłumy widzów. Gdy zespół Wesley’a Jeffersona grał funk i R&B, pary kołysały się w namiętnym tańcu, a śpiewy i śmiechy rozsadzały ściany. Mama ‘Rene dobrze ich karmiła, do rana schodziła niejedna taca barbecue i beczułka piwa. Dziś domowe jedzenie wciąż dobrze smakuje, piwo wciąż przyjemnie chłodzi. Tylko goście zniknęli – wypełniają teraz kasyna Robinsonville i Greenville. Irene odprawiła w końcu zespół, cały ostatni rok płaciła im z własnej kieszeni. Dawniej marzyła, by spokojnie przejść na emeryturę, otwierać klub tylko w weekendy, a w dni powszednie gotować. Dziś zmuszona sprzedać klub, jaki prowadzi od 1971 roku, zamierza założyć prywatny dom opieki w pobliskim Wintonville. „Jeśli coś się nie wydarzy, nie pozostanę tu długo – mówi zmartwiona –wyjadę do Wintonville i będę wspominać, jak tu było dawniej... to o co dla mnie tyle znaczyło, rozwiewa się jak dym... znacie tę piosenkę o tęsknocie za dawnymi czasami? Za nimi właśnie tęsknię”.

tłum. by ingeborg

http://www.steberphoto.com
Foto: by Bill Steber
 [0] komentarzy    skomentuj  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1) >>
 
  kalendarium  
Dziś jest: 2024-04-18
100 lat temu...
1924.04.18 w Vinton w Luizjanie ur. się Clarence ''Gatemouth'' Brown, multiinstrumentalista i znakomity skrzypek. Zm. 10.09.2005.

99 lat temu...
1925.04.18 w Waszyngtonie ur. się Leo Parker, sławny saksofonista jazzowy, partner Colemana Hawkinsa, Eckstine'a, Dizziego Gillespie i Fatsa Navarro, jeden z twórców bebopu. Zm. 11.02.1962.

69 lat temu...
1955.04.18 w Chicago ur. się Lil' Ed Williams, siostrzeniec J.B. Hutto, brawurowy chicagowski gitarzysta i wokalista i lider Blues Imperials.

118 lat temu...
1906.04.18 w Kentwood pod Nowym Orleanem ur. się Little Brother Montgomery, utalentowany pianista i wokalista, popularny w latach 30-tych. Grał bluesa, jazz i boogie-woogie. W 1949 wystąpił w Carnegie Hall z orkiestrą Kida Ory'ego. Zm. 6.09.1985.
 
  reklama  
 
  szukaj  


[również w treści]
 
 
  logowanie  

Nie jesteś zalogowany/-a

login: 

hasło: 




Nie pamiętam hasła

Zarejestruj się

 
  reklama  
 
  najnowsze  
Powered by PHP, Copyright (c) 2007-2024 ..::bestyjek::..