reklama  
 
  play  
Piątek, 29 Marca w Radio Derf
 Playlista   Pomoc   Parametry Play
Bluesdelta
Play
Jazz
Play
Blues Standards
Play
Soul
Play
Bluesrock
Play
Polski blues
-=-=-=-=-=-                    FROM MEMPHIS TO NORFOLK – ZBIÓR ARTYKUŁÓW PRZEDSTAWIAJĄCYCH SYLWETKI WCZESNYCH BLUESMANÓW Z DELTY MISSISIPI, ZAPRASZAMY DO LEKTURY !!!                    -=-=-=-=-=-                    
  
NOWOŚĆ : The Brothers - March 10, 2020 Madison Square Garden (Live) (2021) 4 CD



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie







Bluesdelta
  Aktualnie: "Mississippi` John Hurt - Avalon Blues 1963 - Candy Man Blues"
Jazz
  Aktualnie: "Chick Corea Elektric Band - To The Stars - Jocelyn-The Commander"
Blues Standards
  Aktualnie: "Luther Allison - Bad News Is Coming - Cut You A-Loose"
Soul
  Aktualnie: "Aretha Franklin - Jewels In The Crown: Duets With The Queen Of Soul - Chain Of Fools featuring Mariah Carey"
Bluesrock
  Aktualnie: "The allman brothers band - At fillmore east : deluxe edition (disc two) - Mountain jam"
Polski blues
  Aktualnie: "Polish Blues Session - Ostrzeszow 2005 - Stormy Monday"
 
  menu  
aktualności
artykuły
download
festiwale
forum
From Memphis to Norfolk
galeria
koncerty
kontakt
linki nadesłane
o Radio Derf
reklama w Radio Derf
reportaże i wywiady
transmisje live
 
  reklama  
 
  partnerzy  
 
  odwiedzający  
 Wizyty:
start: 2007-07-03
 [14953810]  Wizyt łącznie
 [0]  Wizyt dzisiaj
 
  reklama  
 
  reklama  
 
  statystyki  
 [291]  Zarejestrowanych użytkowników
 [0]  Zalogowanych

 [650]  Aktualności

 [7]  Koncertów
 [0]  Nieopublikowanych
 [7]  Archiwalnych

 [93]  Galerii

 [18]  Linków

 [0]  Postów RD

 [55]  Reportaży/Relacji

 [3]  Forum

 [120]  Tematów forum

 [2449]  Postów forum
 
  artykuły  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1) >>
ZŁOTE LATA DOWNHOME BLUESA  
Autor: administrator, 2009-10-08 00:29:06
ZŁOTE LATA DOWNHOME BLUESA

Wszyscy znamy czarne, winylowe płyty, dawniej element każdej płytoteki, dziś gratkę dla kolekcjonerów To im blues zawdzięcza lata swej największej świetności. Kiedy podczas II Wojny Światowej cała produkcja szelaku przeznaczona została na potrzeby przemysłu zbrojeniowego i płyty przestały się ukazywać, muzycy musieli odłożyć instrumenty i chwycić się prozaicznych zajęć by przetrwać chude lata. Jakie były początki przemysłu fonograficznego?

Pierwsze płyty zaczęły pojawiać się w sprzedaży ok. 1890 roku, ówczesne urządzenia pozwalały jednak nagrywać jedynie średnie częstotliwości, podczas nagrywania można było zapisać tylko jedną kopię, a na kupno fonografu mogli sobie pozwolić jedynie najbogatsi. Płyt początkowo nie słuchano więc w domach. Zamawiali je początkowo jedynie właściciele sklepów i barów, by przyciągnąć klientów. Stopniowo cena fonografów spadała. Na przełomie wieków kosztowały ok. 25 dolarów i zaczęły pojawiać się i w prywatnych domach. W 1891 katalog Columbii miał już całych dziesięć stron i zawierał m. in. sekcję „Murzyńskich nowości”. Oprócz muzyki nagrywano wówczas także skecze i sztuki, kupowano chętnie zarówno najnowsze przeboje, jak i standardy. Wytwórnie szybko odkryły rynki ‘etniczne’ – produkowano płyty dla emigrantów w ich rodzimych językach, skierowano specjalną ofertę także do kręgu czarnych odbiorców, choć początkowo płyty czarnych wykonawców kupowali przede wszystkim biali. Kiedy tylko fonografy stały się na tyle czułe, by nagrywać także muzykę operową, popularne stały się też operowe arie. Płyty szeroko reklamowano – w 1912 Victor wydawał na reklamę ponad pięć milionów dolarów rocznie, a w każda gazeta Stanów pełna była reklam płyt. Sławna stała się reklama Victora z psem zasłuchanym z dobiegający z płyty głos swojego pana „His Master Voice”. Pod koniec I Wojny Światowej sprzedawano już ponad dwa miliony płyt rocznie, a Ameryka oszalała na punkcie tańców.

Stopniowo bogacili się i czarni, a wraz ze wzrostem zamożności zaczęli pragnąć własnych nagrań. W odpowiedzi wytwórnie zaczęły wypuszczać serie tzw. „race records”. „Mieliśmy serie dla wszystkich narodowości: Niemców, Szwedów, Polaków, ale obawialiśmy się reklamować nagrania murzyńskie, woleliśmy nazywać je ‘rasowymi’. I tak każdy wiedział, o co chodzi” - wspomina Ralph Peer z OKeh. W latach dwudziestych słowo „Negr”, czy „Murzyn” spotykało się już ze sprzeciwem liderów czarnych środowisk i ostrożni wydawcy woleli unikać zatargów mogących pogorszyć sprzedaż, czy nawet spowodować bojkot. Słowem „race” Afroamerykanie określali samych siebie, by uniknąć stosowanego przez białych określenia „Negro”, czy obelżywego „Nigger”. W 1923 roku „race records” oferowały już wszystkie większe wytwórnie płytowe.

Jak płyty trafiały do słuchaczy? Większość przychodziła do miast i miasteczek Ameryki pocztą, a blankiety zamówień wycinało się z gazet. Pod koniec lat 20-tych płyty można było też kupić w miejscowych aptekach, sklepach meblowych, księgarniach, sklepach muzycznych i teatrach, rozprowadzali je domokrążcy i wędrowne trupy. Wytwórnie namawiały też klientów do rozprowadzania płyt wśród znajomych - tak rozchodziły się głównie płyty lokalnych muzyków. Wytwórnie wyczuły koniunkturę i obok płyt uznanych muzyków, zaczęły wydawać również płyty mniej znanych wykonawców, znanych jednak i lubianych w swojej okolicy. Kupowano je chętnie w ich rodzinnych rejonach, a płyty pomyślane początkowo jako towar na lokalny rynek, zdobywały często uznanie w całym kraju.

Do projektowania reklam i okładek płyt zaczęto zatrudniać utalentowanych rysowników i fotografów, a w doborze nagrań pomagali wydawcom czarni konsultanci. Wielu czarnych odbiorców nie umiało czytać, ich uwagę miała więc przyciągać atrakcyjna szata graficzna. W sklepach zaroiło się od banerów, plakatów, fotografii, katalogów i suplementów. Najnowsze nagrania puszczano w sklepach, wystawy zdobiły potężne plakaty. Płyty reklamowano też szeroko w Chicago Defenders, jednym z najważniejszych w owych latach organów prasowych czarnych Amerykanów, niezmiernie popularnym i na Północy i na Południu Stanów.

Wkrótce pojawiły się też i trasy promocyjne. Kiedy ''Crazy Blues'' Mamie Smiths stał się hitem, Mamie i jej Jazz Hounds ruszyli w trasę po całych Stanach, gorąco witani przez czarną publiczność. W przeciwieństwie do jej poprzedniczek z popularnych wodewili, Mamie nie bawiła publiczności tańcem, ani gagami, ale oczarowywała ją śpiewem, godnością dorównując białym diwom.

Wśród „race records” dominował bluesowy wodewil, lecz nagrywano też jazz, spirituals, skit, a nawet arie operowe śpiewane przez ciemnoskórych śpiewaków. Na bluesa postawiła kompania Black Swan – pierwsza w Ameryce wytwórnia założona i kierowana przez czarnych. Black Swan nie poradził sobie jednak na rynku i już w 1924 roku wchłonął go Paramount.

Na początku lat dwudziestych na rynku nagrań dominowały kobiety – w 1923 roku na scenę wyszły dwie wielkie diwy bluesa Ma Rainey i Bessie Smith. Obie zresztą nie zostały w pełni docenione przez wytwórnie – ich śpiew uważano za zbyt prosty, a maniery i wizerunek za zbyt mało wyrafinowane. Ma Rainey, niemłoda, niska i raczej krągła, nie była z pewnością eteryczną pięknością, przepadała zanadto za cekinami, naszyjnikami ze złotych dwudziestodolarówek, krzykliwymi bransoletami, diademami i kolczykami. A jednak kochano ją, a jej występy poruszały serca. Bessie Smith, najpopularniejsza artystka dwudziestolecia, podziwiana nawet przez białych Południowców, różniła się od niej bardzo – spokojna, opanowana, ubrana w skromną sukienkę, śpiewała porywająco z niebywałym wyczuciem timingu i dynamiki.

Około 1925 blues zaczął ustępować miejsca jazzowi, nazywanemu często w ówczesnych reklamach instrumentalnym bluesem. Jazzowy boom przypadł na lata 1925-26. Aż do wybuchu Wielkiego Kryzysu jazz, blues i wodewil należały do najlepiej sprzedających się gatunków muzycznych. W trudnych i głodnych latach gospodarczej zapaści, radosny nowoorleański jazz ustąpił miejsca pieśniom religijnym i prostemu bluesowi, bliższemu nastrojom panującym wówczas w społeczeństwie. Wytwórnie zaczęły poszukiwać lokalnych talentów w rodzaju Blind Lemona Jeffersona. Na Głębokie Południe ruszyli tłumnie agenci muzyczni Okeh, Paramountu, Vocalionu i innych wielkich wytwórni. Odwiedzali oni w latach 1926 – 1930 wiejskie zabawy, juke-jointy i pikniki. Ich przyjazd ogłaszano w miejscowej prasie i sklepach z nagraniami, licząc, że pieniądze i sława przyciągną dobrych muzyków.

Wizytę rozpoczynali zwykle od słów „Słyszałem, że dobrze śpiewasz. Nie zaśpiewałbyś czegoś dla mnie? – wspomina Speir, łowca talentów Okeh – a kiedy muzyk się sprawdził, proponowali mu „Podobało mi się. Wiesz, że nagrywam płyty? Jeśli się solidnie przyłożysz, przećwiczysz materiał i przyjedziesz do mnie do Jackson za kilka dni, nagramy i tobie płytę”. Kiedy muzyk stawił się w Jackson dostawał zwrot kosztów biletu i parę dolarów extra na wydatki. Dodawano do tego 2 centy od każdej sprzedanej płyty. Peg Leg Howell miał szczęście – za dwa utwory otrzymał całe pięćdziesiąt dolarów, co równało się rocznym dochodom zbieracza bawełny, większość muzyków cedowała jednak swoje prawa na wytwórnię, nie posiadając się z radości, że wolno im było nagrać płytę. Wielu artystów wolało zresztą dostać od ręki kilka dolarów, niż czekać na wątpliwe tantiemy. Nie znali się na księgowości, często nie mieli stałego adresu i lękali się, że jeśli wytwórnia upadnie nie zobaczą ani grosza z należnych im pieniędzy.

Podczas jednej sesji nagrywano zwykle najwyżej dwie wersje tej samej piosenki. Jeśli oba nagrania wypadły miernie, artystę proszono, żeby poćwiczył w domu i wrócił do studia następnego ranka. By zmniejszyć tremę i zachować nastrój występu live, do studia zapraszano często przyjaciół i rodzinę muzyków. Starano się też wykorzystywać przy nagraniach najlepszy dostępny wówczas sprzęt.

Na poszukiwania talentów ruszyli też miejscowi dealerzy, najlepiej zorientowani w rynku. Wyszukiwali oni i nagrywali bluesowe songi na przenośnej aparaturze. Mieli ze sobą listy polecające z wytwórni, by biali brygadziści nie myśleli, że agenci przyszli wykradać im siłę roboczą, a ich słowo wystarczało, żeby wyciągnąć muzyka z plantacji, czy więziennej farmy. Mniejszym wytwórniom bardziej opłacało się zafundować muzykom bilet na Północ. Większość z artystów grywała równie chętnie i inne gatunki muzyczne, agenci poszukiwali jednak przede wszystkim rdzennego bluesa. Szukali muzyków z oryginalnym repertuarem i własnym brzmieniem. Wielu podobnie jak Speir nie miało żadnego muzycznego wykształcenia, polegało tylko na swoim smaku i zmyśle handlowym. Dopiero z czasem wyszukiwanie talentów poruczono innym muzykom, takim jak Roosevelt Sykes czy Charley Patton, który przywiódł do studia Speira Williego Browna i Sona House’a.

Pod koniec lat 20-tych płyty nagrywało już dobrych kilka setek bluesowych muzyków. Jeśli debiutanckie nagranie się przyjęło, muzyk powracał do studia. W 1928 roku sławę zyskali Leroy Carr i Scrapper Blackwell oraz Tampa Red (Hudson Whittaker) i ''Georgia Tom'' Dorsey. Dzięki nim utwory z akompaniamentem pianina i gitary podbiły na długo rynek nagrań bluesowych. Modne stały się string-bandy, a po nich jug-bandy, triumfy święciły przaśne dwuznaczne melodie rodem z wiejskich juke-jointów. Co roku ukazywało się przeszło pięćset płyt bluesowych i nagrań gospel. Bluesa nie darzono w przemyśle rozrywkowym zbytnim szacunkiem, ale z pewnością dobrze na nim w owych latach zarabiano, tym bardziej, że zarobki artystów ograniczano do minimum – Son House, Mississippi Joh n Hurt, czy Booker White dostawali zaledwie po 15 – 20 dolarów za wydany utwór, podczas gdy Bessie Smith i inni artyści wodewilowego bluesa zarabiali po 200 za piosenkę.

Trzeba było aż dwudziestu lat, by downhome blues powrócił do łask – kolejna wielka fala poszukiwań samorodnych talentów ruszyła w Stanach w latach 1947-1955.

by_ingeborg

Na podstawie „Early Downhome Blues” Jeff Todd Titon, University of Illinois Press, 1977 SA
 [0] komentarzy    skomentuj  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1) >>
 
  kalendarium  
Dziś jest: 2024-03-29
58 lat temu...
1966.03.29 w Chicago w ulicznej bójce zginął Jazz Gillum, harmonijkarz bluesowy z Indianoli w Missisipi, partner Big Billa Broonzy'ego. Przeżył 62 lata.

50 lat temu...
1974.03.28 w Nassawadox zmarł Arthur ''Big Boy'' Crudup, jedna z czołowych postaci Delta bluesa, ulubiony wykonawca Elvisa Presleya. Ur. w Forest, Missisipi, 24.08.1905

56 lat temu...
1968.03.29 w Ottawie ur. się Sue Foley, kanadyjska wokalistka i gitarzystka bluesowa.

57 lat temu...
1967.03.29 w Cleveland ur. się John Popper, lider Blues Traveler, harmonijkarz, gitarzysta i wokalista blues-rockowy.
 
  reklama  
 
  szukaj  


[również w treści]
 
 
  logowanie  

Nie jesteś zalogowany/-a

login: 

hasło: 




Nie pamiętam hasła

Zarejestruj się

 
  reklama  
 
  najnowsze  
Powered by PHP, Copyright (c) 2007-2024 ..::bestyjek::..