reklama  
 
  play  
Czwartek, 28 Marca w Radio Derf
 Playlista   Pomoc   Parametry Play
Bluesdelta
Play
Jazz
Play
Blues Standards
Play
Soul
Play
Bluesrock
Play
Polski blues
-=-=-=-=-=-                    FROM MEMPHIS TO NORFOLK – ZBIÓR ARTYKUŁÓW PRZEDSTAWIAJĄCYCH SYLWETKI WCZESNYCH BLUESMANÓW Z DELTY MISSISIPI, ZAPRASZAMY DO LEKTURY !!!                    -=-=-=-=-=-                    
  
NOWOŚĆ : The Brothers - March 10, 2020 Madison Square Garden (Live) (2021) 4 CD



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie







Bluesdelta
  Aktualnie: "Jack Owens and Bud Spires - It Must Have Been The Devil - Nothin` But Notes"
Jazz
  Aktualnie: "Marcus Miller - Free - Blast"
Blues Standards
  Aktualnie: "John Mayall - The Sun Is Shining Down - A Quitter Never Wins"
Soul
  Aktualnie: "Blind Boys Of Alabama - Duets - Welcome Table (with Dan Zanes)"
Bluesrock
  Aktualnie: "John Butler Trio - Sunrise Over Sea - Peaches&Cream"
Polski blues
  Aktualnie: "Michal `Cielak` Kielak - tribute to Ryszard `Skiba` Ski - Jak sie czujesz ze mna w lozku"
 
  menu  
aktualności
artykuły
download
festiwale
forum
From Memphis to Norfolk
galeria
koncerty
kontakt
linki nadesłane
o Radio Derf
reklama w Radio Derf
reportaże i wywiady
transmisje live
 
  reklama  
 
  partnerzy  
 
  odwiedzający  
 Wizyty:
start: 2007-07-03
 [15007382]  Wizyt łącznie
 [53572]  Wizyt dzisiaj
 
  reklama  
 
  reklama  
 
  statystyki  
 [291]  Zarejestrowanych użytkowników
 [0]  Zalogowanych

 [650]  Aktualności

 [7]  Koncertów
 [0]  Nieopublikowanych
 [7]  Archiwalnych

 [93]  Galerii

 [18]  Linków

 [0]  Postów RD

 [55]  Reportaży/Relacji

 [3]  Forum

 [120]  Tematów forum

 [2449]  Postów forum
 
  artykuły  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1) >>
BIG JOE WILLIAMS - ABSOLUTELY THE BEST  
Autor: administrator, 2010-03-02 01:05:21
BIG JOE WILLIAMS - ABSOLUTELY THE BEST

by Brown Burnett

Wracając do płyty “Big Joe Williams - Absolutely the Best” (Fuel 2000) po raz kolejny stwierdzam, że Big Joe, ostatni z wędrownych bluesmanów Południa (nie mylić z Tall Joe – jazzowym wokalistą o tym samym nazwisku), nie ma sobie równych.

Widok zdjęcia na okładce albumu przypomniał mi dzień, w którym miałem szczęście poznać Big Joe Wiliamsa. Spędziliśmy razem cały dzień w jego rodzinnym Crawford. Nie wiedziałem, że jego dni są już policzone. Zmarł zimą tego samego roku [17.12.1982].

Pracowałem wówczas dla lokalnej gazety. Mój przyjaciel, fotograf Damian Morgan załatwił mi wywiad z Joe. Trudno opisać, jak się uradowałem. Przed laty widziałem koncert Joe w Old State Capitol Building w Jackson. Odmienił całe moje życie. Od tamtej pory był moim idolem. Wspominałem jego potężny głos wypełniający rotundę z pasją i uczuciem, jakiego nie słyszałem u nikogo innego.

Pewnego dżdżystego, wiosennego poranka 1982 roku Damian i ja udaliśmy się do Crawford, miasteczka nieopodal Columbus. Big Joe znaleźliśmy w osiedlu przyczep, gdzie mieszkała gromada jego krewnych. Przyjechał wysłużonym wozem, ubrany odświętnie, w garniturze, muszce i białym kapeluszu. Wiek i choroba nie oszczędziły jego dawniej imponującej postury, ale Joe nadal był wspaniałym gospodarzem i ujmującym rozmówcą.

Przywieźliśmy mu w prezencie butelkę whisky, ale grzecznie odmówił jej przyjęcia, tłumacząc, że ze względu na cukrzycę powstrzymuje się od picia. Podarunek przyjęli bardziej niż chętni dwaj krewni Joe. Nie mogli pozwolić, by napitek się zmarnował.

Joe zapytał, czy zamierzamy sprzedać wywiad, a kiedy zaprzeczyliśmy, opowiedział nam o tym, jak odwiedzali go pisarze i badacze z Europy. „Nagrywali mnie, ale nigdy nie zobaczyłem ani miedziaka”. Joe nie był zły, ani rozgoryczony, ale przydałyby mu się te pieniądze. Big Joe, wspaniały gawędziarz, cieszył się wyraźnie, że może podzielić się z nami wspomnieniami. Co pewien czas z przyczepy wypadał jakiś maluch, siadał Joe na kolanach, po czym biegł dalej. Nie sądzę, żeby nawet Joe potrafił zapamiętać, czyje były te wszystkie dzieciaki.

Nie planowaliśmy wywiadu. Włączyliśmy magnetofon i pozwoliliśmy Joe opowiadać. Kiedy już zaczął, nie trzeba go było zachęcać. Opowiadał fantastyczne historie o swoich podróżach, przyjaciołach, muzyce i kobietach (wliczając w to ‘kobietę-węża’, na myśl o której wciąż czuję ciarki).

O Leadbelly’m rzekł: ''To był dopiero drań.''
Lightnin’ Hopkins? ''Urwałby ci łeb!''
Opowiedział nam i o tym, jak dowiedział się, że Otis Spann – jeden z największych pianistów bluesowych – jest jego synem. Przekonali się o tym na pokładzie samolotu i obaj zalali serdecznymi łzami.

Wspominał długoletnią przyjaźń z Bobem Dylanem, dla którego Joe był mistrzem i pokazywał wspólne zdjęcia zza kulisów. Wyrażał też wielki żal z powodu śmierci innego protegowanego – Mike’a Bloomfield. Na marginesie Mike napisał książkę o swoich podróżąch z Big Joe – prawdziwy rarytas dla miłośników bluesa.

Płynęły opowieści, a dawni bluesmani powracali do życia z każdą następną historią. Gdy zapytaliśmy Joe, z czego w życiu jest najbardziej dumny, odpowiedział bez chwili wahania:
„Z dwóch rzeczy. Po pierwsze, że nigdy nie poszedłem do pracy. Całe moje życie tylko grałem. A po drugie, że NIE JESTEM Z DELTY. Ludzie mówią, że pochodzę z Delty – mylą się. Delta leży na zachodzie stanu, a ja jestem ze wschodu. Nie jestem żadnym bluesmanem z Delty.”

Później zadaliśmy nieśmiertelne pytanie o gitarę Joe – DZIEWIĘCIOSTRUNOWĄ gitarę, która stała się jego znakiem firmowym. Wyciągnął ją z futerału i pokazał nam. Rzadki instrument. Joe zamontował na niej aż dziewięć stroików, trzy z każdej strony gryfu i trzy na jego szczycie. Po co to zrobił? Bo chciał.
Pragnąłem mieć własne brzmienie, którego nikt inny nie potrafiłby skopiować”. Myślę, że w zupełności mu się udało.

Przyszedł czas na granie. Droczył się z nami nieco, ale w końcu uległ prośbom. Przed przyczepę wyległ tłumek krewnych. Joe zmiękł, kiedy jeden z maluchów zaczął żebrać o muzykę.

Zagrał dwa klasyki - ''Highway 49'' i ''Baby, Please Don’t Go'' i jeszcze jeden kawałek, którego nigdy dotąd nie słyszałem. Grał z mocą i werwą człowieka dwakroć młodszego. Zachowałem tą taśmę. Magiczny moment.

Zbliżał się wieczór, Joe powiedział, że ma randkę, odprowadził nas do wozu i podziękował za miły dzień. Czułem, że mówił rzeczywiście go uradowaliśmy. Widzę go wciąż pochylonego nad jego starą dziewięciostrunówką. Odjechaliśmy w milczeniu, poruszeni do głębi tym, co zobaczyliśmy i usłyszeliśmy.

Kilka miesięcy później otworzyłem rano New York Timesa i przeczytałem, że Big Joe Williams nie żyje. Zbliżał się do osiemdziesiątki.

Opowieść znalazła się na pierwszej stronie. A ja nadal mam zdjęcie, na którym Joe stoi przed swoim samochodem, obejmując mnie ramieniem i uśmiechając się do obiektywu. I kiedy znużą mnie tanie imitacje bluesa, wyciągam to zdjęcie, puszczam taśmę i wspominam wiosenne popołudnie z Big Joe Williamsen.

Wspaniała sprawa.

Tłum. by_ingeborg

http://www.bluespeak.com
 [0] komentarzy    skomentuj  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1) >>
 
  kalendarium  
Dziś jest: 2024-03-28
137 lat temu...
1887.03.28 W Kingsport w stanie Tennessee urodził się Cripple Clarence Lofton, znany wykonawca bluesa i boogie woogie. Zmarł 9 stycznia 1957 r.

72 lat temu...
1952.03.28 urodził się Benedykt Kunicki, muzyk, twórca, pomysłodawca i dyrektor artystyczny JIMIWAY Blues Festival i BLUES COLOURS Festival, współtwórca PSB, prezes Stowarzyszenia JIMIWAY -TABiR'70 i lider rhythm'n'bluesowej grupy FIRE BAND.
www.jimiway.pl
 
  reklama  
 
  szukaj  


[również w treści]
 
 
  logowanie  

Nie jesteś zalogowany/-a

login: 

hasło: 




Nie pamiętam hasła

Zarejestruj się

 
  reklama  
 
  najnowsze  
Powered by PHP, Copyright (c) 2007-2024 ..::bestyjek::..