Wizyty:
start: 2007-07-03
[14975532]
Wizyt łącznie
[0]
Wizyt dzisiaj |
[291]
Zarejestrowanych użytkowników
[0]
Zalogowanych
[650]
Aktualności
[7]
Koncertów
[0]
Nieopublikowanych
[7]
Archiwalnych
[93]
Galerii
[18]
Linków
[0]
Postów RD
[55]
Reportaży/Relacji
[3]
Forum
[120]
Tematów forum
[2449]
Postów forum |
| |
<<
(1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1)
>>
|
ŻYCIE ULICY W MUZYCE BESSIE SMITH
Autor: administrator, 2010-08-01 23:18:16 |
ŻYCIE ULICY W MUZYCE BESSIE SMITH
by Ross Whitney, UC 1995
Jak mówi przysłowie ''you gotta pay the dues if you wanna sing the blues''. Płaciła za swój wybór i Bessie Smith. Żyła, tak jak śpiewała – dziko i niebezpiecznie. Nie dbała o moralność i ostro piła, a jednak publiczność ją uwielbiała, nagradzając zasłużonym tytułem ''Cesarzowej bluesa''. Była silną, niezależną kobietą o wielkim talencie i determinacji, kochała życie, alkohol i romanse. Była dumna ze swoich korzeni i nawet wówczas, gdy zdobyła podziw nowojorskich elit, stroniła od białych i tych spośród własnych pobratymców, którzy im sprzyjali. Z wielkim uporem walczyła o twórczą niezależność i choć nie znała nut, z pomocą swego pianisty regularnie komponowała i pisała teksty, czerpiąc natchnienie z własnego, niełatwego życia.
Już jako młoda dziewczyna Bessie mierzyła ponad 180 cm wzrostu a ważyła co najmniej sto kilo. Jej imponująca siła i temperament połączone z nieprzeciętnym talentem wokalnym pomogły piosenkarce wywalczyć sobie miejsce na scenie bluesowej lat 20-tych. Nie był to łatwy okres, w bluesowym świecie nierzadka była przemoc, style dopiero się kształtowały, a mody zmieniały z tygodnia na tydzień.
Bessie słynęła z silnego głosu, śpiewała ponoć donośniej od wszystkich jej współczesnych, co było wielkim walorem w czasach, kiedy wokaliści musieli radzić sobie bez mikrofonu. Sięgała po techniki wokalne wypracowane przez Ma Rainey, pierwszą z wielkich kobiecych głosów klasycznego bluesa. Ale siła Bessie nie objawiała się tylko w śpiewie. Rozgniewała rozprawiała się z oponentami przy pomocy pięści, nie bacząc na wiek, płeć, czy rasę. W kłótniach z kochankami, dyskusjach z managerami, dyscyplinowaniu podwładnych, czy sporach z innymi muzykami, jej ulubionym argumentem była pięść. Pewnego wieczoru podczas koncertu w jego rodzinnym Chattanooga w stanie Tennessee, powaliła jednym ciosem potężnego mężczyznę, który zaczepiał ją i jej przyjaciół. Kiedy ten rozgniewany ugodził ją nożem w bok, wyrwała nóż z rany i popędziła za prześladowcą ulicą. Rok później, podczas podróży pociągiem na kolejny występ zastała swojego męża Jacka Gee podczas igraszek z chórzystką. Jak wieść niesie pobiła dziewczynę i wyrzuciła ją z wagonu, a wiarołomnego męża pogoniła wzdłuż torów, strzelając do niego z rewolweru. Jack był silnym i agresywnym mężczyzną, a że oboje nie stronili od alkoholu, słynne były ich małżeńskie kłótnie, z których to jedno, to drugie wychodziło z sińcami. Pisała o nim w ''Please Help Me Get Him Off My Mind” wkrótce po separacji w 1929 roku:
It's all about a man who always kicks and dogs me around x2
And when I try to kill him, that's when my love for him come down.
Rok później pisała mnie sentymentalnie:
Had a man in Black Mountain, sweetest man in town x2
He met a city gal and he throned me down.
I'm bound for Black Mountain, me and my razor and my gun x2
gonna shoot him if he stands still, and cut him if he run.
Nie tylko Jack zdradzał żonę. Bessie miewała kochanków obydwu płci i nie stroniła od uciech, a butelkę dobrej wódki ceniła wyżej niż ciepło domowego ogniska. Znane były jej romanse z chórzystkami z zespołu, romansowała też ponoć ze swoim zniewieściałym pianistą, Porterem Graingerem. W miejscach w których bywali homoseksualizm i biseksualizm był zresztą powszednią sprawą. Bessie lubiła zarówno czarnych, jak i Mulatów, stanowczo unikała jednak białych. Choć sama właściwie nigdy nie spotkała się z dyskryminacją, żywiła do nich głęboką urazę, a jej postawy nie było w stanie zmienić nawet entuzjastyczne przyjęcie z jakim spotykała się wśród białej publiczności Północy i Południa.
U szczytu popularności Bessie zarabiała tyle, że z łatwością mogła pozwolić sobie na wystawne życie, nie chciała jednak upodobnić się do białych. Czy z natury, czy też z przekory od luksusów wolała ulicę i pędzony w domu bimber.
Ufała w życiu jedynie kilku białym – wśród nich swemu producentowi z Columbii, Frankowi Walkerowi, wychowana w biedzie nie dowierzała jednak bogaczom. Śpiewała o nich:
Mister rich man, rich man, open up your heart and mind x2
Give the poor man a chance, help stop these hard, hard times.
While you're livin' in your mansion you don't know what hard times means x2
Poor working man's wife is starving your wife is livin' like a queen.
Dzieciństwo spędzone w ubogiej dzielnicy Chatanooga i lata spędzone w objazdowych teatrzykach (Bessie nigdy nie koncertowała za granicą) były dla Bessie szkołą przetrwania. Dobrze zarządzała swoimi sprawami. Innych śpiewaczek nie znosiła. Do historii przeszły awantury, jakie wszczynała za kulisami. Clarę Smith, z którą nagrywała w 1925 roku znokautowała w bójce na pięści, a nocne bijatyki nieraz kończyły się za kratkami. Przepadł manager, który odważył się zadrzeć z Bessie. Potrafiła uwiesić się całym ciężarem na podnoszonej kurtynie, sfałszować czek, zniknąć z gażą w środku nocy albo zamarkować bankructwo, byle tylko dostać to, co jej zdaniem słusznie jej się należało.
Wieści o okolicznościach wypadku samochodowego, w jakim w 1937 roku pod Clarksdale zginęła Bessie, wzbudziły więcej kontrowersji, niż całe dotychczasowe życie śpiewaczki. Jej ówczesny producent, John Hammond, opublikował w magazynie „Down Beat” artykuł, w którym oskarżał białych lekarzy, że pozwolili Bessie wykrwawić się na śmierć, odmawiając przyjęcia czarnej do izby chorych. A choć cała relacja oparta była na plotkach, dziennikarze podchwycili temat, czyniąc z niego sztandarowy argument w walce z segregacją. Do mitu nawiązał w latach 60-tych Edward Albee, pisząc sztukę „Śmierć Bessie Smith”. Bessie jest dziś bardziej znana z owej wątpliwej legendy, niż z bogatej spuścizny, jaką po sobie zostawiła.
W rezultacie cała ta afera wyszła jednak Bessie na dobre, wzmogła bowiem zainteresowanie jej życiem i twórczością. Ukazały się liczne biografie Bessie, z których najbardziej znana jest z pewnością biografia pióra Albertsona, a w 1975 wydano kompilację trzydziestu trzech piosenek Bessie. Później kolekcje nagrań Bessie wydały również Columbia i Sony. Jej styl kompozycji i interpretacji wywarł wielki wpływ na muzykę, także spoza kręgu bluesowego, a sama Bessie pozostaje ważną postacią w historii amerykańskiej muzyki.
tłum. by_ingeborg
http://bluesnet.hub.org
foto: http://www.bbc.co.uk |
|
[0] komentarzy
skomentuj
|
Twój komentarz zostanie dodany po zaakceptowaniu przez moderatora
|
|
|
|
|
<<
(1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1)
>>
|
| | |
Dziś jest: 2024-04-25 | 101 lat temu... | 1923.04.25 W Indianoli w stanie Missisipi ur. się Albert King, jeden z największych współczesnych gitarzystów bluesowych. Zmarł 21 listopada 1992 r. | | | |
| 106 lat temu... | 1918.04.25 W Newport w stanie Virginia urodziła się Ella Fitzgerald, jedna z największych śpiewaczek w historii jazzu. | | | | |
|