reklama  
 
  play  
Piątek, 26 Kwietnia w Radio Derf
 Playlista   Pomoc   Parametry Play
Bluesdelta
Play
Jazz
Play
Blues Standards
Play
Soul
Play
Bluesrock
Play
Polski blues
-=-=-=-=-=-                    FROM MEMPHIS TO NORFOLK – ZBIÓR ARTYKUŁÓW PRZEDSTAWIAJĄCYCH SYLWETKI WCZESNYCH BLUESMANÓW Z DELTY MISSISIPI, ZAPRASZAMY DO LEKTURY !!!                    -=-=-=-=-=-                    
  
NOWOŚĆ : The Brothers - March 10, 2020 Madison Square Garden (Live) (2021) 4 CD



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie







Bluesdelta
  Aktualnie: "Sleepy John Estes - George Mitchell Boxset, Cd 2 - Rats In The Kitchen"
Jazz
  Aktualnie: "Jaco Pastorius - Birthday Concert - Punk Jazz"
Blues Standards
  Aktualnie: "Buddy Guy - Sweet Tea - She Got The Devil In Her"
Soul
  Aktualnie: "Nina Simone - Sings The Blues - My Man`s Gone Now"
Bluesrock
  Aktualnie: "Tedeschi Trucks Band - I Am The Moon: I. Crescent - Hear My Dear"
Polski blues
  Aktualnie: "05. The thrill is gone - Jorgos Skolias"
 
  menu  
aktualności
artykuły
download
festiwale
forum
From Memphis to Norfolk
galeria
koncerty
kontakt
linki nadesłane
o Radio Derf
reklama w Radio Derf
reportaże i wywiady
transmisje live
 
  reklama  
 
  partnerzy  
 
  odwiedzający  
 Wizyty:
start: 2007-07-03
 [15011684]  Wizyt łącznie
 [36152]  Wizyt dzisiaj
 
  reklama  
 
  reklama  
 
  statystyki  
 [291]  Zarejestrowanych użytkowników
 [0]  Zalogowanych

 [650]  Aktualności

 [7]  Koncertów
 [0]  Nieopublikowanych
 [7]  Archiwalnych

 [93]  Galerii

 [18]  Linków

 [0]  Postów RD

 [55]  Reportaży/Relacji

 [3]  Forum

 [120]  Tematów forum

 [2449]  Postów forum
 
  artykuły  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1) >>
NA ANTENIE RADIA DERF: ROBERT CURTIS SMITH  
Autor: administrator, 2011-04-09 15:07:17
NA ANTENIE RADIA DERF: ROBERT CURTIS SMITH

Dzieje Roberta Curtisa Smitha to klasyczna bluesowa historia. Urodzony w Mississippi, zarabiał na życie pracą w polu, dopóki w latach 60-tych nie wypłynął na fali bluesowego rewiwalu. Kiedy świat zapomniał o bluesie, odwrócił się od muzyki i poświęcił służbie bożej. Do niedawna mieszkał wraz z dziećmi w Chicago i choć dobiegał osiemdziesiątki, cieszył się dobrym zdrowiem. Nie był nigdy gigantem sceny, uosabiał jednak muzyczne tradycje, które wydały Muddy’ego Watersa i Juniora Wellsa. Każde jego wspomnienie byłoby na wagę złota, szkoda, że dziennikarze omijali jego progi.

Robert Curtis Smith przyszedł na świat ok. 1930 roku w Cruger, kilka mil na południe od Greenwood. Od dzieciństwa pracował na polach bawełny, zimą polował na króliki, latem prowadził traktor. Trzy dolary, jakie płacono za dniówkę, z trudnością wystarczały na utrzymanie żony i ośmiorga dzieci. A jednak mógł uważać się za wybrańca losu – pochował tylko jedno dziecko, a pozostałą siódemkę wychował na uczciwych ludzi.

„Pracowaliśmy od wschodu do zachodu słońca za trzy dolary dziennie – wspomina Robert – kiedy zapłaciło się długi w sklepiku niemal nic z tego nie zostawało. Jak mogłem myśleć o wyjeździe, kiedy ledwie starczało nam na chleb? Za co miałbym kupić bilet? Musiałbym chyba iść całą drogę pieszo.”

Obarczony liczną rodziną nie mógł nawet myśleć o ucieczce na Północ. Za bardzo kochał bliskich, by zostawić ich na pastwę losu. Dwa razy próbował szczęścia w Chicago, nie udało mu się jednak na czas znaleźć pracy. Fiaskiem skończyła się i podróż do Teksasu. Roberta oszukano, pozbawiony pieniędzy musiał wrócić do domu piechotą. Był zbyt uczciwy, a może zbyt lękliwy, by podróżować bez biletu, jak tylu przed nim. Chcąc nie chcąc pozostał przy bawełnie. Nie buntował się przeciw trudom, jakie musiał znosić, uważał je za wolę bożą. Wokół wszyscy zresztą żyli podobnie. Niezadowolonych szybko uciszano. Nie było ich zresztą wielu, nic dziwnego - dwa najbardziej wstrząsające lincze w historii Mississippi, w tym morderstwo Emmetta Tilla,* wydarzyły się zaledwie kilka mil od domu Roberta.

[*14-letni Emmett Till z Chicago został zatłuczony na śmierć, kiedy przyjechał na wakacje do Webb. Ośmielił się powiedzieć „Hello, baby!” do białej sprzedawczyni. Jego śmierć wywołała falę rozruchów na całej Północy, a imię chłopca przeszło do historii walki o równouprawnienie. Morderców uniewinniono, proces wznowiono dopiero przed kilku laty pod naciskiem opinii publicznej. przypis red.]

Pensje robotników rolnych, takich jak Robert, były aż do niedawna głodowe. Miejscowi plantatorzy bez trudu wypożyczali darmowych robotników z więzienia, do powszechnych praktyk należało też wypuszczanie czarnych za kaucją, którą później musieli odpracować po stawkach podyktowanych przez plantatora.

„Mr Flowers był bogaty, ale nigdy nam nie płacił – wspomina Robert – nie musiał. Kiedy przychodziłeś po zapłatę, wsadzał cię do paki i trzymał tak długo, aż obiecałeś poprawę. Dorobił się na tym domu z marmurowymi kolumnami”.

Kiedy R.C. dorastał, złote lata bluesa Delty minęły wydawałoby się bezpowrotnie. Ludzie powoli zapominali o Charliem Pattonie, Tommy’m McClennanie i Robercie Johnsonie, na scenie królowało R&B. W 1948 roku, kiedy w wieku osiemnastu lat po raz pierwszy sięgnął po gitarę, większość wielkich bluesmanów Delty już nie żyła, inni na dobre porzucili muzykę. Mało kto z kolegów Roberta potrafił docenić akustycznego bluesa, marzeniem wszystkich nastolatków była gitara elektryczna.

Choć R.C. kochał muzykę, nie stać go było na kupno gitary. Podstaw gry nauczył go przyrodni brat, doskonalił się pod okiem nielicznych już miejscowych muzyków, pasjami słuchał nagrań Big Billa Bronzy’ego. W przeciwieństwie do swoich rówieśników zafascynowanych brzmieniami South Side, preferował łagodniejszego, tradycyjnego bluesa. Sięgał chętnie po kompozycje z repertuaru wielkich, bluesowych śpiewaczek, Memphis Minnie, czy Mammie Smith, modulując głos w rytm subtelnego akompaniamentu gitary. Sam również komponował, nie stroniąc od współczesnych mu tematów. Utalentowany melodycznie, budował strukturę pieśni na bazie 12-taktowego bluesa, rozwijając ją i wzbogacając w sobie tylko właściwy sposób.

O dalszych losach Roberta zadecydował przypadek. W 1960 spotkał u fryzjera w Clarksdale Chrisa Strachwitza i Paula Olivera. Badacze w mig poznali się na jego talencie. Nagrany jeszcze w tym samym roku „Clarksdale Blues”, pierwszy i jedyny album Roberta, należy do najlepszych tytułów w historii Prestige. Choć dziś o longplaya biją się koneserzy, w latach 60-tych przeszedł niemal bez echa.

O Robercie świat zapomniał. Kiedy w latach 90-tych Ameryka ponownie zainteresowała się Deltą, a nagrania Smitha zaczęły ukazywać się na kompilacjach folk-bluesowych obok Pinetopa Perkinsa i R.L. Burnside’a, ich autor mieszkał już od dawna w Chicago, gdzie pracowały jego dzieci i wnuki. Opuścił Południe około 1968 roku, przez krótki czas próbował sił w chicagowskich klubach (współcześni pamiętają, że występował nawet u boku Williego Dixona), a później głęboko rozczarowany nawrócił się i na zawsze porzucił bluesa.

W 1990 odnalazł go Matthew Block z Warner Bros. Młodemu producentowi udało się zaprosić Smitha do studia – dzięki niemu religijne pieśni Roberta weszły w skład „From Mississippi To Chicago”, wydanej w 1999 roku kompilacji Hightone’u. Kiedy udało się wreszcie ustalić adres Roberta, miłośnicy bluesa nie spoczęli, póki nie namówili go do powrotu na scenę. W 1997 pojawił się na festiwalu w Clarksdale, a jego występ na długie lata zapadł w pamięć obecnych.

Robert Curtis Smith zmarł w listopadzie 2010 roku w Chicago. Nie był wystarczająco znany, by bluesowe media odnotowały jego śmierć. Wiadomość o niej zawdzięczamy przyjaciołom, którzy przez lata wiernie przy nim stali.

by_ingeborg

http://weeniecampbell.com
http://www.wirz.de
http://www.tdblues.com
http://jeffcrompton.blogspot.com
 [0] komentarzy    skomentuj  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1) >>
 
  kalendarium  
Dziś jest: 2024-04-26
98 lat temu...
1926.04.26 W Blackville w Pd. Karolinie ur. się J.B. Hutto, jeden z największych gitarzystów elektrycznych chicagowskiego bluesa. Zmarł 12.06.1983 r.

40 lat temu...
1984.04.26 W Hollywood na Florydzie zmarł William ''Count'' Basie, lider jednego z najsławniejszych big-bandów w historii jazzu.
countbasie.com

138 lat temu...
1886.04.26 w Columbus w Georgii ur. się Ma Rainey (Gertrude Pridgett), jedna z największych wokalistek wczesnego bluesa i pierwszych czarnoskórych śpiewaczek, które podbiły amerykański rynek płytowy. Zm. 22.12.1939.

109 lat temu...
1915.04.26 we Frayser, MS, ur. się Johnny Shines, jeden z ostatnich gitarzystów Delty, mistrz Johnny'ego Wintera i Floyda Jonesa.
 
  reklama  
 
  szukaj  


[również w treści]
 
 
  logowanie  

Nie jesteś zalogowany/-a

login: 

hasło: 




Nie pamiętam hasła

Zarejestruj się

 
  reklama  
 
  najnowsze  
Powered by PHP, Copyright (c) 2007-2024 ..::bestyjek::..