Wizyty:
start: 2007-07-03
[15034972]
Wizyt łącznie
[59440]
Wizyt dzisiaj |
[291]
Zarejestrowanych użytkowników
[0]
Zalogowanych
[650]
Aktualności
[7]
Koncertów
[0]
Nieopublikowanych
[7]
Archiwalnych
[93]
Galerii
[18]
Linków
[0]
Postów RD
[55]
Reportaży/Relacji
[3]
Forum
[120]
Tematów forum
[2449]
Postów forum |
| |
<<
(1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1)
>>
|
POŁUDNIE JIMA CROWA
Autor: administrator, 2009-09-15 15:40:31 |
POŁUDNIE JIMA CROWA
Pisząc o gwiazdach bluesa przekonałam się, że życie potrafi kreślić scenariusze stokroć dziwniejsze od wymyślanych przez scenarzystów. Uderzyła mnie też pokora i hart ducha z jakimi czarni muzycy znosili druzgocące zdawałoby się ciosy losu. W pokazywanym niedawno w TVP reportażu z Afryki dziennikarze zagadnęli o samopoczucie przechodnia w podartej koszuli ''Jestem szczęśliwy – odparł bez chwili wahania. Szukał przez chwilę odpowiedniego argumentu, a później dodał z prostotą i godnością – Jestem szczęśliwy, bo.... Bóg mnie kocha''
Ze wspomnień bluesmanów rysuje się obraz Ameryki całkiem różny od sielankowego stereotypu znanego nam z hollywoodzkich filmów. Rodziny z piętnaściorgiem dzieci, dzieci bez szkoły i dorośli bez pracy, ludzie ubodzy, ale całym swym życiem oddani muzyce. I nie są to bynajmniej odległe czasy.
Choć trudno w to uwierzyć, jeszcze czterdzieści parę lat temu, a więc w czasach dzieciństwa wielu naszych słuchaczy, Sharrie Lee Williams, czy Coco Taylor nie wolno byłoby napić się z tego samego kranu, ani usiąść z nami przy kawiarnianym stoliku. Gwiazdom, które dziś oklaskujemy, groziłoby za to pobicie lub uwięzienie.
Segregacja rasowa zniesiona została w Stanach ostatecznie dopiero w 1965 roku. Wtedy to runęły prawa Jima Crowa, wytyczające granice między białymi i czarnymi w stanach Południa.
Przepisy te wprowadzono tuż po wojnie secesyjnej, by odseparować od siebie białą i kolorową ludność, w myśl zasady ''równi, ale oddzielni''. Segregacja obejmowała m. in. szkoły, szpitale, środki transportu, parki miejskie, poczekalnie i restauracje, a jej zakres zależny był od praw danego stanu.
Nazwa ''prawa Jima Crowa'' pochodzi od postaci nieporadnego murzyńskiego trefnisia z lat 30-tych XIX wieku, granego przez białego aktora z twarzą poczernioną pastą, którego małpie psoty wzbudzały salwy śmiechu u białej publiczności. Jim Crow, murzyński Quasimodo, śmieszny i odpychający, uosabiał pogardę, jaką biali żywili wobec ciemnoskórej ludności.
Początkowo, po wygranej Północy, prawa ''freedmenów'' – wyzwolonych afrykańskich niewolników, gwarantowały przepisy federalne. W latach 70-tych do władzy w stanach byłej Konfederacji zaczęli jednak stopniowo powracać biali demokraci, narastała też presja paramilitarnych bojówek, w tym rosnącego w siłę Ku-Klux-Klanu, którego ataki nasilały się zwłaszcza w okresie kampanii wyborczych. Nie minęło wiele czasu, a przeforsowali oni wprowadzenie w stanach Południa segregacji rasowej.
Choć czarni mogli teoretycznie głosować i być wybierani do władz, coraz bardziej restrykcyjne prawa wyborcze w praktyce odsunęły od życia politycznego większość czarnej społeczności i dziesiątki tysięcy białej biedoty, podważając amerykański mit o równości wszystkich obywateli wobec prawa.
Nie mogli głosować czarni, nie mogli biedni (poza weteranami wojennymi), ani niepiśmienni, a tych w owych latach na Południu nie brakowało. Nie mając prawa głosu, nie posiadali oni również prawa do działania w sądach, ani lokalnych urzędach, co odbierało im szansę na zmianę upokarzających praw. A choć wszystkie dzieci miały prawo do nauki, szkoły dla czarnych były nagminnie zaniedbywane przez lokalne władze, dzieci chodziły więc do szkoły zwykle tylko w okresach wolnych od pracy w polu i aż do lat 60-tych powszechny był wśród nich analfabetyzm. Sama Coco Taylor wspomina, że czytać i pisać nauczyła się właściwie dopiero w wieczorowej szkole na Północy.
Sytuacja na Południu pogorszyła się jeszcze w latach 20-tych, zwłaszcza po dojściu do władzy prezydenta Woodrowa Wilsona, demokraty z Południa. Ten lubiany w Poznaniu prezydent, którego imieniem ochrzciliśmy jeden z miejskich parków, wsławił się m.in. wprowadzeniem segregacji w instytucjach federalnych, dotąd ostoi równości.
Za mieszany związek groziła kara do dwóch lat więzienia, za spędzenie nocy w jednym pomieszczeniu z kolorową – 500 dolarów grzywny i dziesięć miesięcy więzienia.
Większości restrykcji nie zapisano jednak w prawie, określał je niepisany kodeks, za którego przekroczenie groziło kalectwo lub lincz.
Wymagano by kolorowi zwracali się do białych ''Szefie'', bądź ''Kapitanie'', a w momentach szczególnej wagi ''Massa'', jak w czasach niewolnictwa, czarnych wołano natomiast po imieniu, zwracano się też do nich w zależności od wieku ''Chłopcze'', ''Wuju'' lub ''Starcze''. Na nieznajomego wołano po prostu ''Negrze'', również w prasie i urzędach nie zadawano sobie trudu, by zapamiętać nazwiska kolorowych. O ciemnoskórych pisano zwykle po imieniu - ''Murzyn Sam''. Nawet w reportażach z wypadków wspominano ''Zginęło dwóch mężczyzn, trzy kobiety i pięcioro czarnych''.
Czarnemu nie wypadało nie zgadzać się z białym, a tym bardziej poprawiać jego omyłek, na ulicy powinien iść zawsze o krok za białym, a rozmawiając z nim zdejmować nakrycie głowy. Nie było przyjęte by biały i czarny jedli razem publicznie, a jeśli brakowało restauracji dla czarnych, kolorowi musieli przynosić ze sobą własne miski i sztućce, a na posiłek czekać na zewnątrz, bądź jeść w kuchni. Murzynkom nie wolno było przymierzać w sklepie sukienek, ani butów. Na bramach parków i wesołych miasteczek wieszano napisy ''Czarnych i psom wstęp wzbroniony'', a wiele urzędów publicznych miało odrębne halle i wejścia. Ścisła segregacja obowiązywała też w szpitalach –wielka Bessie Smith, ciężko ranna w wypadku, umarła, kiedy odmówiono jej pomocy w szpitalu dla białych.
Nadzieję na zmiany przyniosła Afroamerykanom dopiero prezydentura Theodora Roosevelta. I on, i jego żona Eleonora, słynęli z postępowości i przychylności dla czarnych obywateli. Później skończyła się wojna, z frontu wracali czarni żołnierze, którzy przelewali krew za ojczyznę, a teraz domagali się należnych ich praw. Czarni i biali aktywiści zaczęli przemierzać kraj, nawołując obywateli do poparcia ruchu Civil Rights. Wiele jednak czasu musiało upłynąć i wielu działaczy oddać życie, zanim w kraju wolności wolność zagwarantowano wreszcie wszystkim jego obywatelom.
Segregacja dzieci i młodzieży szkolnej w szkołach publicznych uznana została przez Sąd Najwyższy za sprzeczną z konstytucją dopiero w 1954 roku, na skutek protestów aktywistów Civil Rights, z Martinem Lutherem Kingiem na czele. Samą segregację zmiotła zaś ostatecznie dopiero Karta Praw Obywatelskich z 1964 roku i Powszechne Prawo Głosu z 1965.
Kiedy więc znów będziemy mieli zaszczyt słuchać w Polsce koncertu ciemnoskórej gwiazdy, pamiętajmy, że czterdzieści lat temu Martin Luther King przelał krew, by mogła dziś dla nas śpiewać i siedzieć z nami przy jednym stoliku.
by_ ingeborg
|
|
[0] komentarzy
skomentuj
|
Twój komentarz zostanie dodany po zaakceptowaniu przez moderatora
|
|
|
|
|
<<
(1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1)
>>
|
| | |
Dziś jest: 2024-04-24 | 54 lat temu... | 1970.04.24 w Chicago zmarł w wieku 40 lat Otis Spann, pianista Muddy Watersa i jeden z najważniejszych muzyków Chicago. | | | | |
|