reklama  
 
  play  
Czwartek, 28 Marca w Radio Derf
 Playlista   Pomoc   Parametry Play
Bluesdelta
Play
Jazz
Play
Blues Standards
Play
Soul
Play
Bluesrock
Play
Polski blues
-=-=-=-=-=-                    FROM MEMPHIS TO NORFOLK – ZBIÓR ARTYKUŁÓW PRZEDSTAWIAJĄCYCH SYLWETKI WCZESNYCH BLUESMANÓW Z DELTY MISSISIPI, ZAPRASZAMY DO LEKTURY !!!                    -=-=-=-=-=-                    
  
NOWOŚĆ : The Brothers - March 10, 2020 Madison Square Garden (Live) (2021) 4 CD



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie







Bluesdelta
  Aktualnie: "Roosevelt Sykes - 44 Blues - Poor Boy Blues"
Jazz
  Aktualnie: "Mike Stern - Give and take - One liners"
Blues Standards
  Aktualnie: "B.B.King - Live at the Apollo - When Love Comes to Town"
Soul
  Aktualnie: "Aretha Franklin - The Delta Meets Detroit- Arethra`s Blues - Night Time Is The Right Time"
Bluesrock
  Aktualnie: "Santana - The Woodstock Experience - Soul Sacrifice"
Polski blues
  Aktualnie: "Marek Makaron Trio - Makaron po slasku - Nie bana jo panu sluzyc"
 
  menu  
aktualności
artykuły
download
festiwale
forum
From Memphis to Norfolk
galeria
koncerty
kontakt
linki nadesłane
o Radio Derf
reklama w Radio Derf
reportaże i wywiady
transmisje live
 
  reklama  
 
  partnerzy  
 
  odwiedzający  
 Wizyty:
start: 2007-07-03
 [15011440]  Wizyt łącznie
 [57630]  Wizyt dzisiaj
 
  reklama  
 
  reklama  
 
  statystyki  
 [291]  Zarejestrowanych użytkowników
 [0]  Zalogowanych

 [650]  Aktualności

 [7]  Koncertów
 [0]  Nieopublikowanych
 [7]  Archiwalnych

 [93]  Galerii

 [18]  Linków

 [0]  Postów RD

 [55]  Reportaży/Relacji

 [3]  Forum

 [120]  Tematów forum

 [2449]  Postów forum
 
  reportaże i wywiady  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1) >>
BLUES ZA WSCHODNIĄ GRANICĄ
Autor: administrator, 2010-01-04 19:06:12
BLUES ZA WSCHODNIĄ GRANICĄ

Wywiad z Igorem Znykiem

Opowiadaliśmy już w Radiu Derf o bluesie z Norwegii, z Europy Zachodniej, z Włoch, bardzo mało mówiliśmy natomiast o bluesie zza naszej wschodniej granicy. A dzieje się tam wiele. Zaprosiliśmy do studia naszego przyjaciela Igora Znyka, promotora kultury białoruskiej, który wrócił właśnie z Mińska. Igorze, opowiedz nam proszę o sobie.

IGOR ZNYK: Witam słuchaczy Radia Derf!
Zajmuję się muzyką białoruską, w tym również białoruskim bluesem. Staram się promować muzykę i kulturę Białorusi w Polsce i w Europie. Przejdźmy jednak do bluesa, który najbardziej zainteresuje naszych słuchaczy.
Blues białoruski jest, i to wspaniałe, że w ogóle jest – uśmiecha się Igor – a co ciekawe obecny jest na Białorusi od bardzo, bardzo dawna. Jego początki to jeszcze głęboki Związek Radziecki. Zaczęło się od grupy Suzorie, czyli Gwiazdozbiór. Grupa ta powstała na przełomie lat 60-tych i 70-tych w Mińsku i była chyba pierwszą w Związku Radzieckim grupą bluesową. Czy był to czysty blues – można dyskutować, w muzyce Suzorie silne były z pewnością wpływy rocka i wielu innych gatunków muzycznych, ale muzycy uważani są powszechnie za prekursorów bluesa na terytorium dawnego Związku Radzieckiego. Dopiero później zaczęły pojawiać się grupy bluesowe i blues-rockowe z okolic Moskwy i Petersburga, czyli ówczesnego Leningradu. Mińsk był jednak pierwszym bluesowym miastem w dawnym ZSRR. Grupa Suzorie, co ciekawe, w nieco zmienionym składzie istnieje i nagrywa do tej pory. W zeszłym roku wydali nawet kolejną płytę. Muzyka Suzorie brzmi co prawda dziś już nieco archaicznie, ale jest z pewnością ciekawa. Taki był sam początek.

Natomiast jeśli chodzi o granie bardziej współczesne wspomnieć trzeba o grupie Bonda. W połowie lat 80-tych Igor Waraszkiewicz zakłada grupę, która gra może nie bluesa, ale blues-rocka, bo wpływy rockowe są i tu bardzo wyraźne. Grupa istnieje kilka lat, a później rozpada się na dwoje. Rodzi się zdecydowanie bardziej rockowy zespół Ulis. Co ciekawe dla polskiego słuchacza, Ulis wydał swoją pierwszą płytę w Polsce, była to jedna z ostatnich czarnych płyt opublikowanych przez Polskie Nagrania, wydana na przełomie roku 1989 i 1990. Pomyślcie tylko - śmieje się Igor – grupa Ulis nie występowała, ani nie koncertowała w Polsce, a tu nagle zupełnie nie wiadomo z jakiego powodu Polskie Nagrania wypuszczają im płytę, która trafia do polskich sklepów – nietrudno sobie wyobrazić, że w naszych sklepach nie była bynajmniej rozchwytywana. Dziś za to ta czarna płyta wydana w Polsce jest dla fanów grupy prawdziwym rarytasem, choć są już oczywiście jej reedycje na CD.

Zespół Ulis był bardziej rockowy, mniej więc nas interesuje. Ciekawsza dla fanów bluesa jest z pewnością ta część zespołu Suzorie, która pozostała przy Igorze Waraszkiewiczu. Dołączył do nich bardzo dobry gitarzysta Sierżuk Tuchanowicz i powstała grupa Krama, która występuje i nagrywa do tej pory z sukcesami. Chłopcy idą czasem troszeczkę bardziej w kierunku blues-rocka, ale zdarzają im się także nagrania absolutnie bluesowe, między innymi nie tak dawno nagrywali na przykład z Jurą Niestierenką „Blues Białych Nocy” – piosenkę, która dała nazwę jego kapeli – „White Night Blues

Kolejna z postaci, o których trzeba wspomnieć to Jurij Niestierenka, postać niesamowita. Chłopak, który we wczesnych latach 80-tych przyjechał z gitarą z Mohylewa do Mińska. Był tam klubik, w którym pozwalano grać bluesa. Wyszedł w tym klubiku na scenę, zagrał i .... Mińsk oszalał. Jurij z dnia na dzień z zupełnie nieznanego człowieka stał się gwiazdą bluesowego środowiska. Jurij jest człowiekiem niesamowicie ciepłym i łagodnym, patrząc na niego wydaje się, że to niemożliwe, by był prawdziwym bluesmanem, natomiast kiedy wychodzi na scenę, zmienia się nie do poznania. Ma ogromną charyzmę i robi z publicznością co chce. Ostatnio, kiedy byliśmy z Jurą i jego White Night Blues na festiwalu w Białej Podlaskiej zagrał taki koncert, że publiczność trzy razy wywoływała ich na bis. Organizatorzy także byli zachwyceni ich grą.

Jura to człowiek instytucja. Nie ma praktycznie takiego zespołu bluesowego, który by z nim nie nagrywał. Jest też niesamowicie ciekawy w warstwie tekstowej. Oprócz bluesowych standardów, czy piosenek śpiewanych po angielsku, pisze również własne teksty, współpracuje też z bardzo młodymi rodzimymi poetami i poetkami. Sięga chętnie po nowoczesne teksty białoruskie, ale nagrał również kilka piosenek z tekstami Bolesława Leśmiana przetłumaczonymi na białoruski. Wplótł je w bluesa i co ciekawe – to brzmi!

Jura to człowiek niesamowity. Trzeba go posłuchać, poznać. Myślę, że polska publiczność będzie miała taką okazję, zwłaszcza po festiwalu w Białej Podlaskiej, który wzbudził w kraju zainteresowanie zespołem White Night Blues.

Kolejny bardzo ważny rozdział historii białoruskiego bluesa to niestety rozdział tragiczny. Mowa o Svet’e Chadanowiczu, liderze rewelacyjnego Svet Boogie Band, który niestety rok temu zginął w wypadku samochodowym. Była to nadzieja nie tylko bluesa, ale w ogóle białoruskiej muzyki. Utalentowany kompozytor, świetny pianista, świetny wokalista, chłopak z niesamowitą charyzmą, który potrafił poruszyć dosłownie każdą publiczność. Znakomicie śpiewał po angielsku, co za wschodnią granicą nie jest niestety regułą. Wokaliści często śpiewają tam z akcentem. U Sveta tego nie było. Miał świetną technikę, pozwalającą mu bawić się graniem. Nie skupiał się na nim - nie musiał, mógł zza pianina przekomarzać się z publicznością. Chłopcy jeździli już bardzo dużo za granicę, w zeszłym roku awansowali do finałów Battle of Bands w Londynie, zaczynali interesować się nimi Amerykanie. Niestety Svet zginął we wrześniu 2008 roku. Niepotrzebna śmierć. Potrącił go pijany kierowca, Svet zginął na miejscu. Zostały na szczęście nagrania, zostało to co ważne. Wydaje mi się, że Svet był tym, kto mógł białoruskiego bluesa pchnąć na pierwsze strony. Niestety nie zdążył.

Jest jeszcze sporo ciekawych zespołów, jak choćby Mojo Blues, który polskiej publiczności powinien być znany – o ile pamiętam dwa lata temu wygrali oni bowiem Tyski Festiwal im. Ryszarda Riedla. Sporo białoruskich zespołów przyjeżdżało na polskie festiwale szczególnie pod koniec lat 90-tych. Przodował pod tym względem festiwal w Rawie Mazowieckiej, na którym niejeden raz Białorusini otrzymywali nagrody i wyróżnienia.
Zespołów bluesowych na Białorusi nie brakuje. Nie są one oczywiście main-streamem, bo na Białorusi main-streamem promowanym przez media państwowe jest niestety rosyjska odmiana disco-polo. Z drugiej strony trochę w podziemiu, trochę półlegalnie, w niezależnych klubikach wielkości niedużego polskiego mieszkania odbywają się przecudowne koncerty – tzw. kwartirniki, czyli „mieszkaniówki” -powrót do klimatów znanych nam z lat 80-tych. Tak właśnie wygląda dzisiejsza Białoruś. Tak jednak w przypadku bluesa, jak i rocka, jazzu, czy każdej innej niezależnej muzyki, to właśnie trudności powodują, że staje się ona lepsza.
Ktoś kiedyś powiedział, że artysta tworzy kiedy jest głodny, a nie najedzony. Coś w tym jest. To oczywiście duże uproszczenie, prawdą jest natomiast że, kiedy człowiek przełamie w końcu te wszystkie bariery staje się silniejszy, stara się usilnie zrobić coś lepszego, a z drugiej strony woda sodowa nie uderza mu do głowy. Nie można się czuć gwiazdą, kiedy do pracy jedzie się metrem w godzinach szczytu, bo przecież z muzyki na Białorusi się żyć nie da. Przyjazd do Polski, gdzie zostaje się gwiazdą festiwalu, to na pewno miła odmiana, ale to tylko sen na jedną noc, po którym powraca szara rzeczywistość. Białoruscy muzycy to skromni, zdolni ludzie, którzy żyją muzyką. A muszą ją naprawdę bardzo kochać, bo wymaga ona od nich ogromnie dużo wyrzeczeń.

I: Igorze, opowiadałeś nam o festiwalu Biała Blues i jego twórcy panu Jarosławie Michaluku. Wiem, że bardzo dobrze układa się wam współpraca, a na Biała Blues goszczą zespoły zza wschodniej granicy. Powiedz, co my Polacy możemy zrobić dla białoruskiego bluesa i białoruskich zespołów?

I.Z.: Po prostu zapraszajcie! Muzyka białoruska jest naprawdę ciekawa, są tam bardzo dobrzy muzycy, świetnie wykształceni jeśli chodzi o stronę techniczną i w pełni profesjonalni. Sprowadzenie białoruskiego zespołu to naprawdę nie są duże koszty. Nawet największe gwiazdy biorą gaże, za którą u nas pracują zespoły co najwyżej średniej klasy, a poza tym są to ludzie, którzy kochają muzykę i przyjechać mogą czasem nawet za zwrot kosztów. Przyjadą, bo chcą zagrać, wyjechać z kraju, poczuć tę atmosferę wolności, której nie mają u siebie.

Z Jarkiem spotkaliśmy się przy okazji jego festiwalu jazzowego. Początkowo był dość sceptycznie nastawiony do zespołów zza wschodniej granicy, mimo to zaryzykował. A kiedy zaryzykował raz, nie może się oprzeć. Na wszystkie swoje festiwale i imprezy zaprasza teraz gości ze Wschodu. To samo jest w białoruskim folkiem, białoruskim jazzem, białoruskim rockiem. Tam gdzie muzykom dano szansę, publiczność bardzo dobrze ich przyjmowała. Białorusini są w Polsce dobrze odbierani. Mamy wspólne 600 lat historii, mamy granicę, która nas dzieli, ale może tak naprawdę i łączyć. Kultura białoruska jest bardzo bliska naszej, mamy troszeczkę inny język, ale kiedy się wsłuchamy, rozumiemy się bez żadnych problemów. Otwórzmy się i na drugą stronę!

Świetnie jest otworzyć się na Zachód. Ale czasem jest i tak – choć nie mówię, że jest to nagminne – że przyjmujemy z Zachodu produkt średniej jakości tylko dlatego, że pochodzi on z Zachodu, podczas gdy produkty wybitne z drugiej strony granicy przechodzą niezauważone.

Zejdę z Białorusi. Powiem o Rosji. Jest tam chłopak, który gra już naprawdę długo. W 1989 roku był już gwiazdą. Mowa o Siergieju Czigrakowie, czyli Czyżu. To chłopak, który tworzy naprawdę ciekawą muzykę, robi show na koncercie, ma przy tym ogromnie inteligentne teksty, nieraz zabarwione nutą ironii – tak jak jego sławny „Ural Biker Blues” - opowieść o wyprawie motorem Ural na północ Rosji, wspaniały komiczny tekst z pięknym bluesem. Przy tym każda jego piosenka, na każdym kolejnym koncercie brzmi inaczej, chyba nigdy nie zagrał dwa razy tak samo żadnej melodii. Bawi się, improwizuje, nagrywa piosenki w rozmaitych wersjach. Nie znam dwóch takich samych wykonań Czyża. Komponuje zresztą piosenki w pełnej gamie - od lirycznych ballad po punk-rocka, ale robi to ze smakiem. Z całej jego muzyki przebija miłość do bluesa, widać że na tej właśnie muzyce Czyż się wychował. W Polsce jest on absolutnie nieznany.

Przywozimy do Polski z Rosji chór Aleksandrowa, przywieźmy i takiego chłopaka, pokażmy go polskiej publiczności. Jestem stuprocentowo przekonany, ze nawet ci, którzy w szkole nie mieli rosyjskiego z koncertów Czyża wyjdą oczarowani, to świetna muzyka, świetna zabawa. A teksty? Jeśli się człowiek wsłucha, może nie zrozumie wszystkich smaczków, ale zrozumie choć trochę. Możemy zresztą posłuchać ich na antenie.

I: Posłuchamy w Radiu Derf i Ural Biker Blues Czyża, i innych materiałów, które Igor był łaskaw przywieźć nam z Białorusi – to pewne. Igorze, co jeszcze możesz nam zaproponować?

I.Z: Szukajcie! Szukajcie w internecie. Szukajcie koncertów. Staramy się organizować w Polsce białoruskie koncerty, niekoniecznie związane tylko z bluesem. W Polsce jest na przykład dużo białoruskiego folku, jest i troszeczkę białoruskiego rocka. Szukajcie, przychodźcie na koncerty. Zobaczycie, że to wcale nie takie straszne, że ktoś jest z tamtej strony granicy. Tam są tak samo normalni ludzie, świetni muzycy i okazuje się, że mają takie same problemy, jak i my mieliśmy, i podchodzą do nich z pogodą ducha, humorem, przy okazji tworząc sztukę. Na koncertach, przynajmniej tych organizowanych, czy współorganizowanych przeze mnie można kupić płyty z każdego gatunku muzyki. Jeśli więc gramy koncert rockowy, a szukacie płyty bluesowej przychodźcie, na pewno będzie.
Co jeszcze mogę doradzić? Nie słuchajcie radiowej sieczki, nie słuchajcie main-streamu. Nie wierzcie, że tylko to co dzieje się w Anglii, czy Stanach jest dobre, a gdzie indziej nic ciekawego się nie dzieje. Nieprawda. Gdzie indziej dzieję się czasem dużo bardziej ciekawie.

I: Igorze, dziękujemy Ci za wywiad. Bardzo się cieszymy, że mogliśmy gościć w radio orędownika białoruskiego bluesa. Zapraszamy do słuchania!

by_ingeborg

foto: Siergiej ''Czyż'' Czigrakow
http://www.chizh.net
 [0] komentarzy    skomentuj  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/aktualnie 1-1) >>
 
  kalendarium  
Dziś jest: 2024-03-28
137 lat temu...
1887.03.28 W Kingsport w stanie Tennessee urodził się Cripple Clarence Lofton, znany wykonawca bluesa i boogie woogie. Zmarł 9 stycznia 1957 r.

72 lat temu...
1952.03.28 urodził się Benedykt Kunicki, muzyk, twórca, pomysłodawca i dyrektor artystyczny JIMIWAY Blues Festival i BLUES COLOURS Festival, współtwórca PSB, prezes Stowarzyszenia JIMIWAY -TABiR'70 i lider rhythm'n'bluesowej grupy FIRE BAND.
www.jimiway.pl
 
  reklama  
 
  szukaj  


[również w treści]
 
 
  logowanie  

Nie jesteś zalogowany/-a

login: 

hasło: 




Nie pamiętam hasła

Zarejestruj się

 
  reklama  
 
  najnowsze  
Powered by PHP, Copyright (c) 2007-2024 ..::bestyjek::..