reklama  
 
  play  
Czwartek, 25 Kwietnia w Radio Derf
 Playlista   Pomoc   Parametry Play
Bluesdelta
Play
Jazz
Play
Blues Standards
Play
Soul
Play
Bluesrock
Play
Polski blues
-=-=-=-=-=-                    FROM MEMPHIS TO NORFOLK – ZBIÓR ARTYKUŁÓW PRZEDSTAWIAJĄCYCH SYLWETKI WCZESNYCH BLUESMANÓW Z DELTY MISSISIPI, ZAPRASZAMY DO LEKTURY !!!                    -=-=-=-=-=-                    
  
NOWOŚĆ : The Brothers - March 10, 2020 Madison Square Garden (Live) (2021) 4 CD



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie







Bluesdelta
  Aktualnie: "Furry Lewis&Frank Stokes - Beale Street Blues - Nehi Mamma Blues"
Jazz
  Aktualnie: "Jean-Luc Ponty - Live at Semper Opera - Caracas"
Blues Standards
  Aktualnie: "Buddy Guy - The Blues Don`t Lie - Rabbit Blood"
Soul
  Aktualnie: "Amy Winehouse - Frank - (Outtakes) - Procrastination"
Bluesrock
  Aktualnie: "The Jimi Hendrix Experience - Axis: Bold as Love - If 6 Was 9"
Polski blues
  Aktualnie: "Marek `Makaron` Motyka - Bez owijania w bawelne - Kiej na mojej jo mataczce"
 
  menu  
aktualności
artykuły
download
festiwale
forum
From Memphis to Norfolk
galeria
koncerty
kontakt
linki nadesłane
o Radio Derf
reklama w Radio Derf
reportaże i wywiady
transmisje live
 
  reklama  
 
  partnerzy  
 
  odwiedzający  
 Wizyty:
start: 2007-07-03
 [15000129]  Wizyt łącznie
 [24597]  Wizyt dzisiaj
 
  reklama  
 
  reklama  
 
  statystyki  
 [291]  Zarejestrowanych użytkowników
 [0]  Zalogowanych

 [650]  Aktualności

 [7]  Koncertów
 [0]  Nieopublikowanych
 [7]  Archiwalnych

 [93]  Galerii

 [18]  Linków

 [0]  Postów RD

 [55]  Reportaży/Relacji

 [3]  Forum

 [120]  Tematów forum

 [2449]  Postów forum
 
  reportaże i wywiady  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1) >>
BLUESROADS 2010. WYWIAD Z BARTKIEM STAWIARZEM
Autor: administrator, 2010-05-30 00:34:00
W POJEDYNKĘ NICZEGO BYM NIE DOKONAŁ

Wywiad z Bartkiem Stawiarzem, dyrektorem festiwalu Bluesroads, Kraków 22.05.2010

Sobotni ranek, drugi dzień BLUESROADS, I Studenckiego Festiwalu Muzyki Bluesowej w Krakowie. Siedzimy w Sali Kameralnej Instytutu Muzykologii UJ na krakowskiej starówce. Trwają warsztaty instrumentalne. Zza ściany dobiegają nas dźwięki gitary – Marek Wojtowicz gra bluesa Delty. Przed nami szczupły, wysoki chłopak o ciemnych włosach i roześmianych oczach. To Bartek Stawiarz, twórca i dyrektor festiwalu BLUESROADS. Widząc go przy pracy, trudno uwierzyć, że ma zaledwie dwadzieścia kilka lat. Dziś od samego rana dogląda festiwalu. Wizytuje warsztaty, monitoruje przygotowania sal na wieczorny koncert, wita gości – uważny, skupiony, a jednocześnie pełen ciepła. Czuć, że praca, której podjął się z takim profesjonalizmem sprawia mu ogromną radość. Daleko zajdzie.

Pierwszy bluesowy festiwal w Krakowie to nie małe wyzwanie. Pytamy Bartka, jak narodził się pomysł na festiwal. Odpowiada skromnie, w jego słowach czuć radość i pasję.

„Wiem, że wiele wartościowych idei wzięło początek się z czystego impulsu – tłumaczy - tak samo było i ze mną. Obudziłem się pewnego dnia pod koniec kwietnia zeszłego roku i postanowiłem, że spróbuję zrobić festiwal. Jestem studentem czwartego roku biologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, jednak od lat moją pasją jest muzyka. O dawna gnębiło mnie, dlaczego festiwal bluesowy nie odbywa się w Krakowie. Wszystkie duże miasta: Katowice, Warszawa, a także mniejsze: Kobiór czy Krosno, mają własne festiwale. Kraków – miasto kultury – swego festiwalu nie ma. Postanowiłem spróbować. Wiedziałem, że może nie być mi łatwo. W Krakowie nielekko jest organizować podobne, było, nie było alternatywne imprezy. Dwa dni spędziłem na opracowywaniu zarysów projektu. Chciałem, żeby nabrał konkretnych kształtów. Kiedy miałem już gotową prezentację w Power Poincie, wybrałem się z nią do pana Jarosława Śmietany. Co jest piękne - pan Jarosław podaje numer telefonu na swojej stronie – każdy kto tego pragnie, może się więc bez problemu z nim skontaktować. Zadzwoniłem do niego, opowiedziałem, jaką mam ideę, spotkaliśmy się, porozmawialiśmy. Z miejsca zdecydował, że daje mi swoje poparcie, wspiera ideę festiwalu i będzie obserwował, jak nasza praca się rozwija. Wyszedłem od niego pełen radości – opowiada Bartek z błyskiem w oczach - był to mój pierwszy mały sukces. Poparcie Jarka Śmietany wiele znaczy, to u nas legenda, człowiek – muzyka. Dzięki niemu było mi odtąd dużo łatwiej.”

Gratulujemy Bartkowi odwagi i determinacji. Uśmiecha się troszkę stropiony. Wielokrotnie już dziś podkreślał, jak bardzo wdzięczny jest pracującym przy festiwalu wolontariuszom, studentom krakowskich uczelni. I oni się nie oszczędzają. Pracują od wczesnego ranka do nocy.

„Stworzyłem festiwal, ale w pojedynkę bym niczego nie dokonał – potwierdza Bartek - w naszej organizacji pracuje około dwudziestu wolontariuszy, mają oni własnego koordynatora. To niesamowici ludzie, niesamowite dziewczyny. Wystarczy spojrzeć na naszą stronę, nasze plakaty, wszystko to robione non profit, przez ludzi z pasją, z chęcią tworzenia, niekoniecznie fanów bluesa, po prostu ludzi, którzy chcą coś zrobić. Ewelina Tylutka, Barbara Wróbel, Ewa Beldzik, Karolina Woszczyk, Agnieszka Lakner, Grześ Kosiorowski, Tomek Kruk z duetu Przytuła i Kruk, Asia Kołak i wielu, wielu innych.

Już w październiku ubiegłego roku zwołaliśmy spotkanie organizacyjne, żeby poszukać wolontariuszy, Na zebranie w Instytucie Muzykologii, w którym się teraz znajdujemy, stawiło się sześćdziesiąt osób. Ogromnie nas to podbudowało. Wiadomo, że część osób przyszła tylko posłuchać, ale fakt, że nasz pomysł budzi tak duże zainteresowanie, że ludzie są ciekawi i chcą działać, dał mi nadzieję. Wiadomo, w trakcie pracy część wolontariuszy się wykruszyła, zostali ci, którzy naprawdę chcieli coś zrobić.

Projekt festiwalu wsparła też Fundacja „Bratniak” i samorząd studencki.

„Ich pomoc była nieoceniona – potwierdza Bartek - Fundacja „Bratniak” – organizacja powołana do życia przez studentów i absolwentów UJ – jest organizatorem festiwalu. Bez niej festiwal nigdy by się nie odbył. Najtrudniejsze w przedsięwzięciach podobnych do naszego jest zwykle zdobycie funduszy. Bez pieniędzy trudno cokolwiek zrobić, tym bardziej zorganizować wydarzenie o podobnym rozmachu. trzydniowe, z koncertem gwiazd, wielu zespołów, warsztatami i wykładami. Na szczęście fundacja wsparła nas logistycznie i finansowo, pomógł nam też wydatnie samorząd studentów UJ i Koło Naukowe Muzykologów. Nie było łatwo o pieniądze, zwłaszcza u prywatnych sponsorów, ale liczymy na to, że w przyszłości karty się odwrócą i w będzie nam dużo łatwiej. Byle tylko te pierwsze koty poszły za płoty.”

„Wracając do osoby pana Jarosława Śmietany – kontynuuje Bartek - to wspaniały człowiek. Na naszej stronie internetowej http://www.bluesroads.plzamieściliśmy wywiad z panem Jarosławem, który przeprowadziłem parę miesięcy temu. Opowiada w nim o bluesie, o swoich inspiracjach. Jarek Śmietana to człowiek, który niesamowicie potrafi natchnąć ludzi do grania. Warto było wczoraj przyjść i posłuchać, jak on opowiada, jak ludzie go słuchają, jak trafnie potrafi przeniknąć ducha muzyki. Tak jak mówi Jarek Śmietana – to jego słowa, i nie tylko jego, bo również i legend bluesa - blues to korzenie. Żeby muzycznie się rozwijać nie trzeba kochać bluesa, ale trzeba go poznać. Blues to droga, od której trzeba zacząć.”

Festiwal to jednak nie tylko koncerty bluesowe. Równie ważna dla organizatorów jest warstwa edukacyjna.

„To prawda – potwierdza Bartek – nasz festiwal ma nie tylko łączyć ludzi, ale i dawać możliwości rozwoju. Stąd tak ważne są dla mnie elementy edukacyjne. Mam wrażenie, że niezbyt wielu polskim festiwalom bluesowym towarzyszą warsztaty i wykłady. Tym bardziej istotna jest dla mnie strona merytoryczna. Pragnę, żeby ludzie słuchając bluesa mogli rozróżnić jaki to gatunek, odróżnić czysty blues od blues-rocka i rocka, żeby poznali, jak szerokie drzemią w tej muzyce możliwości, wiedzieli gdzie szukać.

Zależało mi, żeby ludzie przychodząc na festiwal przy okazji czegoś się nauczyli. Na niedzielę planujemy wykład gwiazdy festiwalu Keitha Dunna. Opowie on o swoim podejściu do bluesa. Wczoraj rozmawiałem z nim, pytałem, czy może opowiedzieć o Muddy’m Watersie. „Mogę, mogę – zgodził się – niewiele z nim grałem, ale grałem” Niech Państwo sobie wyobrażą, usłyszeć z ust człowieka, że grał z samym Muddy’m Watersem. To tylko krok od Roberta Johnsona i innych legend bluesa. Mi w tym momencie nogi się ugięły, naprawdę.
Tak samo, jak wtedy, kiedy rozmawialiśmy z Jarkiem Śmietaną i mówiliśmy o Jimim Hendrixie, postaci dla nas obu pasjonującej. Jarek Śmietana kocha jego muzykę, jego podejście do grania. Wspominał, że rozmawiał z Jeffem Beckiem, że Jeff opowiadał mu o Hendrixie. To niesamowite.

Bez takiej pasji, bez takich ludzi jak Jarek Śmietana, Romek Puchowski czy Marek Wojtowicz, który z takim oddaniem promuje akustycznego bluesa – muzyka by zaginęła. Kiedy ci ludzie opowiadają, widzę szczery podziw w oczach słuchaczy, nawet tych, którzy nie są do końca zakochani w muzyce, tym bardziej muzyce bluesowej. Widać, że wierzą w to, co mówią, że swoją pasję realizują w życiu. Tak jak mówi Marek Wojtowicz trzeba grać z serca, to najwyższa wartość. Nie tylko w muzyce, ale i w życiu. Ważne by serce przeważało.”

„Cieszę się też bardzo – dodaje Bartek - że festiwal podsumuje gwiazda światowego formatu, ciemnoskóry Keith Dunn, Amerykanin mieszkający w Holandii. Keith zgodził się wystąpić ze swoim solowym akustycznym projektem. Zagra na harmonijce i zaśpiewa, nawiązując do materiały z płyty ”Alone With The Blues”. Moim zdaniem to świetne podsumowanie – powrót do korzeni bluesa. Na sam koniec, już po oficjalnym zamknięciu festiwalu czeka nas jeszcze msza gospel w kościele pod wezwaniem św. Stanisława Kostki na Dębnikach, gdzie przyjęto nas z wielką otwartością. Wystąpi krakowski zespół Gospel Voice.

Tegoroczny festiwal to nie pierwsza inicjatywa Bartka. Od lat organizuje na uniwersytecie imprezy kulturalne.

„Muzyki trzeba szukać, trzeba do niej dążyć. Ja sam natykam się na nią nawet w akademiku. Organizowałem kiedyś cykl koncertów „Biolodzy grają”. Sam jestem biologiem, wielu moich kolegów gra, wpadłem więc na pomysł, by zorganizować dla kolegów z wydziału cykl koncertów. Trudno nam się spotkać, chciałem więc stworzyć możliwość, żeby ludzie mogli razem pograć. Spotykam ludzi ogromnie utalentowanych, którzy nie mają odwagi pokazać co potrafią. Jest w nich wyczuwalna jakaś blokada, jakiś strach przed tym, żeby otwierać się na muzykę. Nie wiem, czy nie jest to związane z mentalnością Polaków. Kiedy rozmawiam z gośćmi z zagranicy, zwłaszcza Amerykanami, nie wyczuwam tych zahamowań. Nie przejmują się oni za bardzo tym, jak grają. Najważniejsze, by grać. Jest w nich jakaś prawda, chcą pokazać co potrafią. Taka jest i idea naszego festiwalu.”

Bartek wzbogacił program festiwalu także o przegląd zespołów, na którym główną nagrodą jest możliwość nagrania profesjonalnej płyty.

Przegląd zespołów to bardzo dla mnie ważny punkt festiwalu. Podczas warsztatów i wykładów pomagamy początkującym muzykom, w ten natomiast sposób możemy pomóc zespołom, już po części ukształtowanym. Udało nam się zdobyć sponsorów na sesje nagraniowe. Będzie sesja w OTD w Krośnie, będzie też w Psycho Sound w Krakowie. 15-godzinna w Psycho Sound, 20-godzinna w OTD. Robert Lenert, który od początku blisko z nami współpracuje, zaoferował też, że zwycięzca przeglądu otrzyma również automatycznie zaproszenie do wzięcia udziału w festiwalu Galicja Blues. Pozyskaliśmy też dwa kursy home-recordingu w Instytucie Swam. Myślę, że tak zróżnicowane nagrody dadzą młodym zespołom realną szansę rozwoju. Udało nam się również zapewnić zespołom zakwalifikowanym do przeglądy promocję w audycji radiowej Antoniego Krupy i w mniejszych radiach akademickich. Wszystko po to, by pomóc im wypłynąć.

Mnie osobiście poruszył poziom muzyków. Mieliśmy początkowo wybrać sześć zespołów, zdecydowaliśmy się jednak na siedem, nie mieliśmy serca, żeby odrzucić tak utalentowanych muzyków. Do przeglądu zgłosiło się w sumie trzynaście zespołów, co jak sądzę nie jest złym wynikiem, jak na początkujący festiwal bluesowy, tym bardziej, że nie są to bywalcy bluesowych festiwali, ale zespoły, które wcześniej raczej nie udzielały się na przeglądach.
Muzycy ci prezentują różne oblicza bluesa - jest blues akustyczny, elektryczny, mamy zespół Restauracja, który gra bluesa nieco jazzowo, włączając w instrumentarium saksofon. Będzie też Delirium z Kubą Kęsem. Ludzie z całej Polski, o świeżym podejściu do bluesa.”

Na festiwalu gościł też duet Przytuła i Kruk, z którym Bartek jest szczególnie związany. Tomek Kruk studiuje w Krakowie i dzieli mieszkanie z Bartkiem.

„To prawda – przyznaje Bartek – ich udział w festiwalu szczególnie mnie cieszy. Duet Przytuła i Kruk to prywatnie moi dobrzy przyjaciele. Tomek Kruk jest moim współlokatorem. Wszystko potoczyło się tak niesamowicie. Tomek przyszedł na spotkanie organizacyjne, tam się poznaliśmy, po jakimś czasie okazało się, że mój współlokator chce się przeprowadzić. Rozmawiamy z Tomkiem, mówi mi, że szuka mieszkania. „Ja mam wolne miejsce” wykrzyknąłem i od tego czasu mieszkamy razem. Blues zagościł w Krakowie w jednym mieszkanku.
Przytuła i Kruk to dla mnie przykład tej świeżości w muzyce, o której wcześniej wspominałem. Prezentują archaicznego bluesa w sposób niesamowicie przystępny, wręcz showmański. Najlepszym przykładem jest tu festiwal „Las, Woda, Blues”. Chłopcy zdobyli serca publiczności zanim jeszcze zaczęli grać - nagroda publiczności w cuglach. Myślę, że wszyscy, którzy byli na festiwalu zgodzą się ze mną.

Przytuła i Kruk przekazują tradycję bluesową, prezentują publiczności standardy Delty, grają dużo Roberta Johnsona. Dla mnie osobiście ludzie tacy jak oni to wizytówka polskiej muzyki bluesowej. Cieszę się, że są na festiwalu, że go wspierają. Bez nich nie byłoby jingla festiwalu, którego słuchać możemy także w Radiu Derf. Bartek Przytuła to dla mnie pierwszy czarny głos młodego pokolenia. Niedawno przyjechał do mnie Amerykanin, mieszkał u mnie przez parę dni. Puściłem mu Przytułę i Kruka. Słucha, słucha i mówi „Hmm, macie tu czarnych wokalistów!” „Nie, on jest biały” zaśmiałem się. „Nie wierzę – zaperzył się – nie wierzę i koniec”. Musiałem mu pokazać zdjęcia. Przekazałem mu nagrania chłopaków, żeby mógł je rozpropagować u siebie. Był zachwycony. Wierzę, że takie właśnie młode zespoły mogą stać się wizytówką naszego kraju, zdobyć nie tylko widownię w Polsce, ale i za granicą, podbijając serca słuchaczy swoją świeżością i oryginalnością. Świeżość to w muzyce, także muzyce bluesowej, coś bezcennego.”

Naszą uwagę przyciągnęła nietypowa, jak na bluesowy festiwal, publiczność. Niewielu tu „starych wyjadaczy”. Dominują studenci, a choć wielu z nich po raz pierwszy styka się z bluesem, widać, że świetnie się przy nim bawią.

„I ja czuję na tym festiwalu jakąś świeżość – przyznaje Bartek - na koncerty festiwalowe przychodzą oczywiście stali bywalcy festiwali, i to jest piękne, o to chodzi, ale przychodzą i ludzie młodzi, wcześniej nie do końca zainteresowani bluesem. Usłyszeli „Festiwal studencki, darmowe wejście” (myślę, że i to miało niemały wpływ), przyszli i bawią się pod sceną, cieszą tą muzyka. Nie znali jej, i chcą ja poznać. To wspaniały sposób dotarcia do ludzi, którzy bluesa na co dzień nie słuchają, sansa, by blues trwał, by się rozwijał, pozostawał świeży, nie zastany.

Zależy mi, by ludzie czerpiąc inspirację z różnych rejonów muzyki, łączyli ją z bluesem. Jestem młodym człowiekiem i z mojej perspektywy kultura muzyczna w Polsce nie wydaje się stać zbyt dobrze. Spójrzmy choćby na lekcje muzyki w szkole. Dramat. I Jarek Śmietana wspominał o tym na swoich warsztatach – lekcje muzyki to katorga, w szkołach zniechęca się ludzi do tego, by tworzyć ze szkodą dla polskiej kultury. A przecież tak ważne jest, by z muzyką oswajać się już od najmłodszych lat.

Najlepszym tego przykładem jest moja podróż do Andaluzji. Wybrałem się tam stopem tego lata. Chciałem usłyszeć prawdziwe flamenco. W Sewilli zaprosił nas do swego domu gitarzysta flamenco, w Granadzie trafiliśmy do wydrążonego w skale klubu, gdzie schodzili się nie profesjonalni muzycy grający dla turystów, ale zwykli Hiszpanie – po to żeby śpiewać, tańczyć, klaskać – dla czystej radości z muzyki. Byłem zaszokowany ich poziomem. Oczywiście flamenco nie jest dla nas Polaków łatwą muzyką, zwłaszcza jeśli chodzi o rytm, ale Hiszpanie grają je fantastycznie, są dumni ze swojej kultury, grają zresztą od małości. Sylvia, nauczycielka muzyki, która nas w ten świat wprowadzała, puściła mi kiedyś płytę z nagraniem. Słucham, słyszę, że grają, czasem troszeczkę bardziej równo, czasem mniej i pytam „Kto to?” „To moje dzieci z czwartej klasy podstawówki”.
Wyobraźcie sobie, dzieci z czwartej klasy nagrywają płytę! Nagrywają swoją muzykę, mogą w jakiś sposób się realizować, być dumne, że już coś im się udało, że ich muzyka wydała owoc. Wydaje mi się, że jedyna droga, by muzyka się rozwijała, to czerpanie z kreatywności młodych ludzi.

Nie ma co ukrywać, kiedy młodzi ludzie będą kochać muzykę, będzie miał kto kupować płyty, chodzić na koncerty i festiwale, a wreszcie płacić za to, bo wiadomo, że muzycy nie wyżyją samą pasją. Należy wciąż szukać nowych słuchaczy. Inaczej muzyka, która niesie ze sobą tyle wartości nie przetrwa. Według mnie to jedyna droga i moją pracą staram się ją realizować.”

Zachwyca mnie, że ludzie są tak otwarci na nowe idee. Od pewnego czasu organizuję na uczelni cykl spotkań: „Obiady czwartkowe”. Tradycja Stanisława Augusta Poniatowskiego, rzecz jasna. Spotykamy się raz w miesiącu, w czwartki, w mieszkaniach studenckich. Schodzi się grupa przyjaciół, większa lub mniejsza, zależnie od gabarytów mieszkania, zapraszamy też gości – podróżników, muzyków, naukowców. Ktoś przygotowuje obiad. Ostatnio przygotowywał go na przykład mój promotor – Tomek Skalski – uśmiecha się Bartek – zasiądzie on dziś w jury przeglądu zespołów. Będzie reprezentował nas studentów. Gościł u nas między innymi Daniel Pochaba, który wybrał się stopem do Iranu i odczarował te rejony. Nasi goście pokazują ludziom nowe rejony. Ludzie czują, że świat staje przed nimi otworem. Kiedy później słyszę, że ktoś ze słuchaczy gdzieś pojechał, ktoś inny wcielił marzenia w czyn, serce mi rośnie.

Kolega studiujący na Akademii Muzycznej ma nam pokazać, jak słuchać muzyki klasycznej. Ja sam jestem fanem Chopina. Staram się pokazywać go ludziom w bardziej strawnej wersji, bo na dźwięk „muzyka klasyczna” słuchaczom przypomina się znienawidzona podstawówka albo szkoła muzyczna. Trzeba tą formę uatrakcyjniać. Czas idzie do przodu, nowoczesne technologie stwarzają nowe możliwości prezentowania.

Nasz festiwal może być przykładem, czego potrafią dokonać ludzie, kiedy czegoś gorąco pragną. Trzeba im tylko dać możliwość pokazania tego, co potrafią. Niczego więcej nie trzeba.

A plany na przyszłość?

„Mam nadzieję, że festiwal będzie się rozwijał. Oczywiście I edycja jeszcze się nie skończyła, nie powinienem więc jeszcze mówić o następnej, ale nie będziemy się poddawać, tym bardziej, że już pierwszego dnia odzew był duży. Kraków czuje bluesa, to widać. Pełna sala, pełne warsztaty, ludzie zadowoleni. Nic tylko kontynuować. Mamy 22 maja, drugi dzień festiwalu już się rozpoczął, trwają warsztaty, i można już powiedzieć, że Kraków ma swój bluesowy festiwal. To dla mnie niesamowite doświadczenie.

Koncerty gwiazd to oczywiście ukoronowanie, wisienka na torcie – ja sam chciałbym jednak położyć największy nacisk na rozwój warstwy edukacyjnej. Warsztaty, wykłady. Rozmawiałem już z muzykami o cyklicznych warsztatach tu, w Instytucie Muzykologii. Nic tak, jak kontakt z żywą muzyką, nie nastraja ludzi do tego, by tworzyli.

Jestem zafascynowany tym, jak wszystko się kręci, jak bardzo ludzie są zaangażowani. Zbieramy nareszcie żniwo ciężkiej pracy. Przeżyliśmy wiele stresów, nękał nas brak pieniędzy i problemy związane z organizacją festiwalu, ale teraz pomalutku możemy zacząć się cieszyć. Na pewno ucieszymy się o 20.00, kiedy festiwal oficjalnie się zakończy. Mam nadzieję, że wszystko potoczy się dobrze. Chwila przerwy i ruszamy do drugiej edycji Bluesroads Festival.

Nasz festiwal nie jest rzecz jasna adresowany tylko do studentów, przyjść może każdy. Ale szczególnie zależy mi, by inspirację czerpali z niego młodzi ludzie. Bez tego nie ma muzyki.

Liczą na to, że pomogą nam władze. Wczoraj, podczas koncertu na sali był konsul Stanów Zjednoczonych. Mamy już wsparcie Konsulatu Generalnego, nasza idea bardzo im się podoba. Trafiliśmy na dobre miasto, dobry moment i sprzyjające okoliczności - trzeba z tego skorzystać i walczyć, walczyć, jeszcze raz walczyć.

Marzę o pokazach filmów bluesowych, chciałbym też żeby w przyszłości pojawiły się konkursy piosenki improwizowanej, bo i blues to improwizacja – wczoraj Romek Puchowski pokazał nam jak improwizuje się na scenie. Nie tak wielu artystów – trzeba przyznać – potrafi dobrze improwizować. Romek robi to z niesamowitą klasą, doskonale trzyma groove, hipnotyzuje ludzi. Planujemy też wystawy fotograficzne, konkursy o tematyce bluesowej, możliwości jest ogrom. Nic tylko działać.

Serdecznie dziękujemy i gratulujemy! Za festiwal, za wiedzę, za pasję i za tą ogromną radość, którą wyczuwamy w każdym słowie Bartka Stawiarza. I za miłość do bluesa oczywiście.

„Dziękuję bardzo! Pozdrawiam wszystkich słuchaczy Radia Derf. Mam nadzieję, że na kolejnym festiwalu spotkacie się z nami w Krakowie. Bądźcie z nami i razem z nami bawcie się muzyką. Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia na Bluesroads 2011!

Zapraszamy do Krakowa!

by_ingeborg
foto by Michał Kordas, http://www.michalkordas.com
 [0] komentarzy    skomentuj  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/aktualnie 1-1) >>
 
  kalendarium  
Dziś jest: 2024-04-25
101 lat temu...
1923.04.25 W Indianoli w stanie Missisipi ur. się Albert King, jeden z największych współczesnych gitarzystów bluesowych. Zmarł 21 listopada 1992 r.

106 lat temu...
1918.04.25 W Newport w stanie Virginia urodziła się Ella Fitzgerald, jedna z największych śpiewaczek w historii jazzu.
 
  reklama  
 
  szukaj  


[również w treści]
 
 
  logowanie  

Nie jesteś zalogowany/-a

login: 

hasło: 




Nie pamiętam hasła

Zarejestruj się

 
  reklama  
 
  najnowsze  
Powered by PHP, Copyright (c) 2007-2024 ..::bestyjek::..