reklama  
 
  play  
Czwartek, 28 Marca w Radio Derf
 Playlista   Pomoc   Parametry Play
Bluesdelta
Play
Jazz
Play
Blues Standards
Play
Soul
Play
Bluesrock
Play
Polski blues
-=-=-=-=-=-                    FROM MEMPHIS TO NORFOLK – ZBIÓR ARTYKUŁÓW PRZEDSTAWIAJĄCYCH SYLWETKI WCZESNYCH BLUESMANÓW Z DELTY MISSISIPI, ZAPRASZAMY DO LEKTURY !!!                    -=-=-=-=-=-                    
  
NOWOŚĆ : The Brothers - March 10, 2020 Madison Square Garden (Live) (2021) 4 CD



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie







Bluesdelta
  Aktualnie: "Doctor Ross - Blues And Boogie From Detroit - China Blues"
Jazz
  Aktualnie: "Scott Hamilton - Live In London - Easter Parade"
Blues Standards
  Aktualnie: "John Lee Hooker&Canned Heat - Hooked in the Blues - I Love You Honey"
Soul
  Aktualnie: "Carla Thomas - Live At The Bohemian Caverns - rufus dialogue 2"
Bluesrock
  Aktualnie: "Beth Hart - 37 Days - Crashing Down The End"
Polski blues
  Aktualnie: "Bluesmenu - Za sciana rodzi sie blues - Juz nie placze za Toba"
 
  menu  
aktualności
artykuły
download
festiwale
forum
From Memphis to Norfolk
galeria
koncerty
kontakt
linki nadesłane
o Radio Derf
reklama w Radio Derf
reportaże i wywiady
transmisje live
 
  reklama  
 
  partnerzy  
 
  odwiedzający  
 Wizyty:
start: 2007-07-03
 [15026493]  Wizyt łącznie
 [72683]  Wizyt dzisiaj
 
  reklama  
 
  reklama  
 
  statystyki  
 [291]  Zarejestrowanych użytkowników
 [0]  Zalogowanych

 [650]  Aktualności

 [7]  Koncertów
 [0]  Nieopublikowanych
 [7]  Archiwalnych

 [93]  Galerii

 [18]  Linków

 [0]  Postów RD

 [55]  Reportaży/Relacji

 [3]  Forum

 [120]  Tematów forum

 [2449]  Postów forum
 
  reportaże i wywiady  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1) >>
BLUESROADS 2011. MAKARON PO KRAKOWSKU
Autor: administrator, 2011-06-23 16:15:59
BLUESROADS 2011. MAKARON PO KRAKOWSKU

Gdybyśmy mieli wybierać gwiazdę tegorocznego festiwalu byłoby to Marek Makaron Trio. Rzadko spotyka się zespół, w którym wszyscy muzycy byliby obdarzeni taką wrażliwością. Marek jest tam chaosem, chłopcy porządkiem. Wzajemnie świetnie się dopełniają. Czują swoją grę tak dobrze, jakby grali ze sobą od dwudziestu lat.

Najbardziej zaskakuje muzyczna wrażliwość młodego Dawida Wydry. Zgranie Patryka Filipowicza i Marka Motyki można zrozumieć, grają razem początku istnienia zespołu. Dawid, który doszedł do składu jako ostatni, zastępując u boku Makarona Adama Jawienia, okazał się ogniwem zamykającym koło. Niewielu muzyków osiąga w młodym wieku podobną wrażliwość. Dawid nie wybiega bez potrzeby do przodu, choć jego solówki są wysokiej miary. Podobnie Patryk. Są dokładnie tam, gdzie mają być, wypełniając dźwiękami przestrzeń pozostawianą przez Marka.

A z Markiem Makaronem niełatwo się gra. Jego siła wyrazu jest ogromna. Znajdźmy w Polsce choćby jednego muzyka, który w tak krótkim czasie (trio debiutowało na scenie jesienią 2007 roku) wykształciłby rozpoznawalny styl. Marek czerpie pełnymi garściami z bluesowego idiomu, ale w jego grze nie ma wtórności. Wątki po które sięga stapiają się w nową jakość- muzykę Marka Makarona.

Czy Marek jest liderem? Nie, na pewno nie. Wiele zespołów ma lidera i niewiele poza nim. Trio Marka Makarona jest kompletne. Marek kładzie groove, Dawid i Patryk robią mu barwy. Ich muzyka jest jak dobrze przyrządzona zupa. Kropla więcej lub mniej mogłaby zepsuć całość.
Z drugiej strony muzycy weszli już na etap, na którym mogą pozwolić sobie na eksperymentowanie, czego przykładem może być udany projekt z Minixem, beat-boxerem z Mikołowa.

W Żaczku Marek jako jeden z nielicznych odważył się grać cicho. „Prosimy najciszej jak tylko się da – upraszał z uśmiechem akustyka – bo my nie umiemy grać”. Mimo to na koncercie – koncercie akustycznym dodajmy – sala szalała. Emocje sięgnęły zenitu, kiedy na bisach do Marka przysiedli się Bartek Przytuła i Tomek Kruk. Tomek z dużym wyczuciem wpisał się w muzykę Makarona, wzbogacając ją o własne brzmienia. A Bartek? Jego występ zebrał gorące brawa, a jednak i my sami i obecni na sali muzycy oceniliśmy go dość krytycznie. Nie była to kwestia jakiegokolwiek kiksu, Bartek jest profesjonalistą, obdarzonym pełnym mocy głosem o bogatej, gęstej barwie. Praca i determinacja daleko go zaprowadzą. To raczej kwestia dominującej osobowości, niemożności, czy niechęci wpisania się w cudzy styl. Mówiąc obrazowo: Bartek nie dopełnia gry, ale śpiewa w poprzek muzyki.

Jaki materiał zaprezentował Marek na krakowskiej scenie? Materiał z ostatniej płyty, chciałoby się powiedzieć. A jednak to nie do końca prawda. Utwory Makarona wciąż ewoluują i od czasu kiedy zapisano je na płycie, nabrały przestrzeni i nowych barw. Marek przeplata je opowiastkami, jak wtedy kiedy ze wzruszającą prostolinijnością opowiadał historię nagrania utworu Nalepy [„Przyszła do mnie bieda”]: „Dali mi roz nowo piosneczke. Patrza, dobra, tako trocha swingująca. Biera tekst, czytom. No normalna komedia. Jaja sobie ze mnie robią. „Gdzie ty jesteś cieniu, gdzie ty cieniu mój...” - a jo taki chudziutki. Jak ja mom na ta scena wyjść i to zaśpiewać. Normalnie ze wstydu się spola”.

Marek urodził się nad Bytomką, nie nad Mississippi, ale przeszedł w życiu wiele. Przewędrował Europę od Sycylii po Bawarię, pracował przy zbiorach, murował, fedrował węgiel, grał w klubach i na ulicach. Żył uczciwie, zarabiając na chleb pracą własnych rąk, ufał Bogu i ludziom. Kiedy dziś śpiewa o pracy w trudzie i znoju, śpiewa prosto z serca. Jedną z takich pieśni jest „Kiej na mojej jo mataczce”, opowieść o flisakach płynących ze śląskim węglem do morza. Są w tej muzyce szerokie przestrzenie, jest jasna, potoczysta harmonijka, głęboki puls i gitara bliska duchem muzyce Freda McDowella. „Lubia tego chopa – opowiada Marek – robił tak samo ciężko jak jo.”

Marek nie wysuwa się przed innych, chętnie słucha, wiele chwali. Obserwujemy go na warsztatach. „Jo jest prostym elektrykiem, szkół nie kończyłem, robia jako portier – mówi uczniom na powitanie – ale pokaża wam dziś wszystko, co sam umiem”. Nie buduje barier, nie mrozi, kiedy trzeba klęka przed uczniem pokazując mu gitarowe patenty. „Przyspawaj rękę do strun, żeby nie było sprzężeń - tłumaczy cierpliwie – a teraz zrób ręką takie wahadełko, o tak. To patent Burnside’a”. „Tu mocie tako krzynka – opowiada, demonstrując własnej roboty kahon – jo jom zrobił ze sklyjki. Wyrżnołech w niej dziura, co by było lepiej słychać. A to szwamy do mycia naczyń i izolyrbander – wskazuje dalej – owinąłem pałki gąbką, żeby dźwięk nie był taki ostry”.

„Jo im zdradził wszystkie moje patenty, klepania – opowiadał nam potem – mi nie ubędzie, a jak młodzi się nauczą i wyrosną ponad mnie, to i ja nauczę się czegoś od nich. Przyszli dziś wszyscy na koncert i ja się z tego ciesza”.

Niech rozmówców nie zwiedzie skromność Marka. Fascynuje go poezja, literatura, historia, wiele czyta, wciąż poszukuje. Ale najważniejsi są dla niego ludzie. „I Bóg – dodałby Marek - spójrzcie, jak to się wszystko pięknie układa. Jeszcze dwa lata nie minęły, a tu już dwa filmy o nas nakręcono, płytę wydaliśmy, koncerty... nie ma siły, musi być w tym palec Boży”.
Warto posłuchać jak obaj z Markiem Wojtowiczem dyskutują na ławce o diddle-bow, za którym oboje przepadają. „Ja robię to tak – opowiadał Wojtowicz – dwie śruby krzyżowe, buteleczka po syropie, na to struna gitarowa. Chłopie, co za dźwięk! A napinam na zwykłej desce, nie bój się, wytrzyma, jedna struna ma tylko 10 kg naciągu, porządna deska wytrzyma nawet basową”.
Muzyka to ich pasja, bez niej nie potrafiliby żyć. „Szczęście, że moja żona kocha muzykę i akceptuje mój wybór – uśmiecha się Marek Makaron – jej wsparcie to największy skarb”.

„Wiecie co, to drugi festiwal na którym dają jeść” – przerywa nasze rozważania Marek. Śmiejemy się, ale to prawda. Nie byłoby tych rozmów, gdyby nie opieka jaką Bartek Stawiarz roztacza nad muzykami. Mają gdzie spać, co jeść, nie muszą zaraz po koncercie pakować walizek. Mogą zostać i dzielić się wiedzą z młodymi. „A to wcale nie takie częste – uśmiecha się jeden z muzyków – pamiętam festiwal na którym ochroniarz nie wpuścił mnie za kulisy, kiedy zagrałem swoje. Bogu dzięki, że nie zostawiłem w garderobie futerału”.

Pytamy Marka o wrażenia z warsztatów. Uśmiecha się łagodnie: „Wiecie, najtrudniej nauczyć się grać prosto. Młodzi chcą grać od razu całe chorusy, pytają o patenty, podczas gdy mają jeszcze problemy z podstawami, z zagraniem czysto pojedynczego dźwięku. Ja sam na jamach dziesięć, piętnaście lat siedziałem z gitarą w kątku, nie miałem śmiałości wyjść na scenę między dojrzalszych muzyków. Patrzyłem tylko i słuchałem. Czekałem kiedy scena się opróżni i przyjdzie na mnie pora. Gra wymaga wielu, wielu lat pracy”.

Czy recepta Marka działa? Myślę, że tak. Wystarczy posłuchać jego muzyki.
„Dziękuję za brawa, ale dajmy szansę lepszym” – żegnał publiczność, uchylając haftowanej czapeczki.

by_ingeborg

http://www.bluesroads.pl/
foto: by Michał Kordas
 [0] komentarzy    skomentuj  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/aktualnie 1-1) >>
 
  kalendarium  
Dziś jest: 2024-03-28
137 lat temu...
1887.03.28 W Kingsport w stanie Tennessee urodził się Cripple Clarence Lofton, znany wykonawca bluesa i boogie woogie. Zmarł 9 stycznia 1957 r.

72 lat temu...
1952.03.28 urodził się Benedykt Kunicki, muzyk, twórca, pomysłodawca i dyrektor artystyczny JIMIWAY Blues Festival i BLUES COLOURS Festival, współtwórca PSB, prezes Stowarzyszenia JIMIWAY -TABiR'70 i lider rhythm'n'bluesowej grupy FIRE BAND.
www.jimiway.pl
 
  reklama  
 
  szukaj  


[również w treści]
 
 
  logowanie  

Nie jesteś zalogowany/-a

login: 

hasło: 




Nie pamiętam hasła

Zarejestruj się

 
  reklama  
 
  najnowsze  
Powered by PHP, Copyright (c) 2007-2024 ..::bestyjek::..