reklama  
 
  play  
Wtorek, 19 Marca w Radio Derf
 Playlista   Pomoc   Parametry Play
Bluesdelta
Play
Jazz
Play
Blues Standards
Play
Soul
Play
Bluesrock
Play
Polski blues
-=-=-=-=-=-                    FROM MEMPHIS TO NORFOLK – ZBIÓR ARTYKUŁÓW PRZEDSTAWIAJĄCYCH SYLWETKI WCZESNYCH BLUESMANÓW Z DELTY MISSISIPI, ZAPRASZAMY DO LEKTURY !!!                    -=-=-=-=-=-                    
  
NOWOŚĆ : The Brothers - March 10, 2020 Madison Square Garden (Live) (2021) 4 CD



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie







Bluesdelta
  Aktualnie: "Neal Pattman - Prison Blues - Bottle Up And Go"
Jazz
  Aktualnie: "keith jarrett - The Very Best Of Jazz - mortgage on my soul"
Blues Standards
  Aktualnie: "John Primer - The Real Deal - Cryiin` For Your Love"
Soul
  Aktualnie: "O.V. Wright - The Soul Of O.V. Wright - Everybody Knows (The River Song)"
Bluesrock
  Aktualnie: "Jimi Hendrix - Both Sides of the Sky - $20 Fine"
Polski blues
  Aktualnie: "Kulisz Trio Live -Zielony krzak"
 
  menu  
aktualności
artykuły
download
festiwale
forum
From Memphis to Norfolk
galeria
koncerty
kontakt
linki nadesłane
o Radio Derf
reklama w Radio Derf
reportaże i wywiady
transmisje live
 
  reklama  
 
  partnerzy  
 
  odwiedzający  
 Wizyty:
start: 2007-07-03
 [14900846]  Wizyt łącznie
 [16671]  Wizyt dzisiaj
 
  reklama  
 
  reklama  
 
  statystyki  
 [291]  Zarejestrowanych użytkowników
 [0]  Zalogowanych

 [650]  Aktualności

 [7]  Koncertów
 [0]  Nieopublikowanych
 [7]  Archiwalnych

 [93]  Galerii

 [18]  Linków

 [0]  Postów RD

 [55]  Reportaży/Relacji

 [3]  Forum

 [120]  Tematów forum

 [2449]  Postów forum
 
  reportaże i wywiady  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1) >>
PRZEWORSK BLUES FESTIWAL 2011
Autor: administrator, 2011-07-09 12:05:15
PRZEWORSK BLUES FESTIWAL 2011

„Padało, wiało, jednak organizatorzy nie złożyli broni” pisze reporterka portalu Mój Przeworsk – i rzeczywiście, mimo kiepskiej aury, IX edycja Przeworsk Blues Festiwal udała się nad podziw. Festiwal, który dziewięć lat temu rozpoczęła seria koncertów na pace ciężarówki, rozrósł się przez lata w dwudniowe święto, skupiające miłośników bluesa z całej Polski. A wszystko dzięki Jackowi Szpytmie i Outsiderom.

„Zaczynaliśmy skromnie, od koncertów na placyku przed marketem – opowiadał nam pierwszego dnia Jacek Szpytma, lider zespołu i dyrektor artystyczny festiwalu, prywatnie właściciel znanego w Przeworsku zakładu fryzjerskiego – słuchało nas wtedy może sto osób. W ubiegłym roku do Pastewnika ściągnęło już ponad półtora tysiąca gości z całego kraju. Dziś, choć pogoda nie dopisuje, przyszło ich już ponad pięciuset. To dla nas największa nagroda”. „Nieważne, ile by to kosztowało – zgadza się z nim Zbyszek Mazurek, właściciel Pastewnika i dobry duch festiwalu – muzycy i goście mają wyjechać stąd najedzeni, napici i uśmiechnięci”.

Czy warto było w tym roku wybrać się na festiwal? Z pewnością tak. Pomijając już malowniczą scenerię skansenu (mieszka się tu w drewnianych chatach, a muzycy rankami przygrywają na gankach), gościnność Pastewnika i znakomitą regionalną kuchnię, za przyjazdem do Przeworska przemawiały przynajmniej trzy mocne punkty: świetny, jubileuszowy koncert Outsiderów, rewelacyjni Bena & Ptaszek i wieńczący dzieło koncert Johna „Broadway” Tuckera.

Piątek należał do jubilatów – obok obchodzących X-lecie Outsiderów, zagrały od lat związane z festiwalem zespoły Kłusem z Bluesem i Szulerzy, na scenie pojawił się też zaprzyjaźniony z Outsiderami Marek Wojtowicz. Tej nocy atmosfera sprzyjała wspomnieniom. Muzycy oddali hołd pamięci zmarłego 27 kwietnia wokalisty i lidera – Marka Antosza, którego głos zbudował brzmienie zespołu.

Sobotni wieczór rozpoczął się deszczem, pierwsi wykonawcy, z Markiem Wojtowiczem na czele, nie mieli więc łatwego zadania, stopniowo dźwięki bluesa wyciągnęły jednak z domów nawet najoporniejszych. Kiedy na scenę wyszli gospodarze, wszystkie stoły były już zajęte.

Koncert Outsiderów okazał się strzałem w dziesiątkę, podobnie jak ich ostatnia płyta. Przeworski zespół chyba nigdy jeszcze nie grał z taką swobodą. Muzycy świetnie dopełniają się scenicznie - znakomity saksofon Janusza Kraszewskiego i klawisze Rufina Ruchela, wyrazista perkusja młodego, zaangażowanego Przemka Nycza, najnowszego nabytku Outsiderów, to tylko niektóre z jego walorów. Swobody nabrała i gra samego Jacka Szpytmy. Czuć było, że poprzedniego wieczoru coś się w nim otworzyło.

„Nie interesują mnie pieniądze, nie interesują mnie partie i podziały, robię to dla was, żebyście zobaczyli coś innego – apelował do mieszkańców Przeworska – nie byłoby tego festiwalu gdyby nie przyjaciele, którzy bezinteresownie mi pomagają i muzycy, którzy zgadzają się grać dla was za darmo. Pomóżmy sobie wszyscy, zróbmy taki festiwal jak norweskie Nottodden – siedemnastotysięczne miasto, do którego na czas festiwalu przyjeżdża czterdzieści tysięcy gości z całego świata – a wszyscy na tym zyskamy.”

Ważne słowa. I warte rozwinięcia. Dyskutujemy później nad nimi w kuluarach z goszczącymi w Przeworsku organizatorami festiwali. Jacek Szpytma poruszył niejedną palącą kwestię. Festiwal przeworski wydaje się być organizowany w szczególnie trudnych - nawet jak na Polskę - warunkach. Władze województwa nie interesują się wystarczająco Przeworskiem, duże przedsiębiorstwa przeżywają zapaść, a miastu brakuje środków na bluesa i aktywistów zdolnych je pozyskać z funduszy europejskich. Ciężar organizacji spada na barki Szpytmy i jego przyjaciół, z właścicielem Pastewnika na czele.

„Festiwal wciąż się rozrasta – tłumaczy Jacek Szpytma – środki ofiarowane przez miasto nie wystarczają już na organizację imprezy. Co roku, po podliczeniu wydatków, dokładamy z własnych kieszeni kilka tysięcy złotych”.

Żeby robić dobre festiwale nie wystarczy sam pomysł. Trzeba mocnego kręgosłupa, który pozwoli nie ulegać presji władz, ani zewnętrznym naciskom. Trzeba konsekwentnego realizowania założonego planu, przy świadomości, że sukces przyjdzie dopiero po latach. Podstawą powodzenia - czego dowodem choćby Las, Woda, Blues - jest silna lokalna inicjatywa, niezależna od politycznej koniunktury. Ważne, by władze i mieszkańcy zrozumieli, że bluesowy festiwal to szansa na promocję miasta, rozwój turystyki i lokalnej przedsiębiorczości. Na bluesie skorzystały Suwałki, norweskie Nottodden, czy niemiecki Eutin, skorzystać mogą i inne miasta.

Polakom sprzyja dziś relatywnie niski kurs dolara. Sprowadzenie artysty ze Stanów może kosztować już 500 do 1000 dolarów. Dochodzą do tego koszty przylotu, minimalizowane, kiedy organizatorzy imprez połączą wysiłki. Finanse decydują, że przylatuje najczęściej sama gwiazda, zespół dobiera się już w Europie. Swoboda wymiana informacji w internecie i coraz powszechniejsza znajomość języka angielskiego pozwalają zamawiać koncerty bezpośrednio w Stanach, z pominięciem europejskich managementów, co, jak przyznają organizatorzy, pozwala znacząco obniżyć koszty. Coraz częściej Polakom udaje się też wpisać się w europejską trasę gwiazdy, minimalizując koszty przejazdów.

Organizatorom festiwali sprzyjają też liczne projekty unijne, obejmujące m.in. wspieranie dialogu międzykulturowego, czy aktywizację regionów. Przykładem znaczący zastrzyk finansowy dla Ostróda Reggae Festival z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego i Programu Regionalnego Narodowej Strategii Spójności.

Przeworsk to z założenia festiwal międzykulturowy. Nic dziwnego, na Ukrainę jest stąd 80 km, do granicy słowackiej niewiele dalej. Na festiwal zaglądają goście z Ukrainy, Czech, Słowacji, Holandii, Anglii i USA. W tym roku nie pojawili się niestety muzycy zza wschodniej granicy – zaprzyjaźniony z Outsiderami ukraiński zespół Mandry. „Wjazdu odmówił im nie jakiś reżim, ale nasz własny polski konsulat – tłumaczą nam organizatorzy - to krok wstecz w budowaniu przyjaznych stosunków z naszym wschodnim sąsiadem, tym bardziej przykry, że sami spotykamy się na Ukrainie z wyjątkowo przyjaznym przyjęciem”.

Podobnego kłopotu nie mieli na szczęście Bena & Ptaszek, świetny czesko-słowacki duet country bluesowy. Dwa lata temu, kiedy spotkaliśmy się na Śląskich Brzmieniach, byli jeszcze mało znani, dziś należą do najciekawszych zespołów bluesowej sceny. Europejska prasa pisze o nich, jako o „odkryciu dekady”, występują na czołowych festiwalach, spełniają się też pozamuzycznie. Ich muzyka to blues ery medicine show, wzbogacony o szczyptę czeskiego humoru. „Kolekcjonuję nagrania z lat 30-tych i 40-tych – opowiadał nam harmonijkarz i wokalista Matej Ptaszek - Peg Leg Sama, Freda MacDowella, Sonny Boya Williamsona. Dlaczego właśnie ich? A kto lepiej opowie o Powstaniu Warszawskim - twój syn, czy twój dziad? Tak samo jest i z muzyką. Kto lepiej opowie o bluesie - Blind Boy Fuller, czy Joe Bonamassa?

Dochodzi północ, kiedy na scenę wkracza John „Broadway” Tucker, czarnoskóry shouter, rozmiłowany w muzyce B.B. Kinga i Bobby’ego Blue Blanda. Na scenie muzycy pierwszej ligi – Paweł Serafiński, Bartek Niebielecki i witany gromkimi brawami Leszek CIchoński. Razem kładą piękne, subtelne tło instrumentalne, obecne, ale nienachalne, przetykane solówkami gitary i Hammonda. Nieco rozczarowuje jedynie basista, David Prize.

Dobry wybór na dziesięciolecie. Głos Tuckera porywa, jest w nim namiętność, ciepło i szarm przywołujące z pamięci koncerty B.B. Kinga. Ubrany w połyskliwy surdut i miękkie, wyczyszczone do błysku buty, porusza się z kocim wdziękiem. Ile ma lat? Pewnie ponad siedemdziesiąt, ale w jego przypadku nie liczy się lat. Tucker uwodzi każdym gestem, kiedy śpiewa zapomina się o chłodzie i deszczu. Głęboko przeżywa muzykę. „Lord, I am there in the dark” – woła, a na jego twarzy maluje się ból. Chwilę później wzywa publiczność do tańca radosnym „Come together”. Pod sceną szaleństwo, mimo zimna tańczący ściągają koszulki, wyciągają ramiona do Tuckera.

Wróciliśmy do stolików mokrzy od deszczu, ale szczęśliwi. A to jeszcze nie koniec. Na scenę weszli muzycy z zespołu WhyDucky, gorąco witani przez młodzież. Zabawa ciągnęła się długo w noc.

Z niecierpliwością czekamy na następną edycję festiwalu. Organizatorom możemy życzyć tylko dobrej pogody i przychylności władz. Pasji, ani wytrwałości im nie brakuje.

by_ingeborg
foto: by Joanna Kozak
http://www.outsiderblues.pl
 [0] komentarzy    skomentuj  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/aktualnie 1-1) >>
 
  kalendarium  
Dziś jest: 2024-03-19
43 lat temu...
1981.03.19 W Chicago zmarł w wieku 81 lat Tampa Red, jeden z pionierów urban bluesa i bluesa chicagowskiego.

94 lat temu...
1930.03.19 w Fort Worth w Teksasie ur. się Ornette Coleman, wielki saksofonista i trębacz i jazzowy, pionier free jazzu.
 
  reklama  
 
  szukaj  


[również w treści]
 
 
  logowanie  

Nie jesteś zalogowany/-a

login: 

hasło: 




Nie pamiętam hasła

Zarejestruj się

 
  reklama  
 
  najnowsze  
Powered by PHP, Copyright (c) 2007-2024 ..::bestyjek::..